Miasto przyjazne dla przedsiębiorczości

Daniel Kleszcz
Daniel Kleszcz

Fot. Maja Maciejko

Czym praca na stanowisku naczelnika w katowickim magstracie różni się od Pana wcześniejszych wyzwań zawodowych?

Z perspektywy półtorej roku pracy w katowickim Urzędzie muszę przyznać, że mój rozwój zawodowy znacznie się zdynamizował. W ostatniej fazie pobytu w magistracie chorzowskim pracowałem w charakterze pełnomocnika prezydenta do spraw obsługi inwestora. Praca cechowała się samodzielnością w działaniu. Miałem szeroki wachlarz zadań, swobodę w działaniu, nie było nudy. Często od mojej kreacji zależała skuteczność różnych inicjatyw i końcowy efekt dla miasta. Aczkolwiek taka specyfika pracy ma też swoje ograniczenia. Fakt, że działa się bez zaplecza, w czasach, gdy wszystko dzieje się bardzo dynamicznie tak jak inwestycje, zmiany w polityce i gospodarce, sprawia, że jest trudno ze wszystkim nadążyć, szczególnie gdy człowiek jest ambitny i stara się podejść do tematu w sposób odpowiedzialny i zaangażowany. Moją aktywność dostrzegł prezydent Marcin Krupa. Gdy miałem sposobność rozmowy z nim, zainteresował się moją osobą. Chyba trafiła do niego moja wizja Katowic, Śródmieścia, gdzie aktualnie mieszkam. Od zawsze mówię o sobie, że jestem człowiekiem metropolii, bo wywodzę się ze Świętochłowic, pracowałem w Górnośląskim Związku Metropolitalnym i dla Chorzowa. Gdy wyjeżdżałem za granicę mieszkałem w Stuttgarcie, Zagłębiu Ruhry, czy w Berlinie. To także są duże metropolie o różnych charakterystykach. Dobrze się czuję w środowisku wielkomiejskim, a szczególnie w centrach miast i tym tematem zainspirowałem prezydenta Katowic, który również miał w swoim programie pewne pomysły. Myślę, że w związku z tym, iż byłem człowiekiem pasującym do wizji miast, i pojawił się wakat na stanowisku naczelnika, to po rozmowach rekrutacyjnych zaproponowano mi tę pracę. Pomyślałem, że to wyróżnienie i zgodziłem się podjąć misję prowadzenia tego wydziału.

Udało się zbudować wydajny i komfortowy system kierowania Wydziałem?

Komfort jest na pewno dla inwestorów, aczkolwiek wszędzie można znaleźć plusy i minusy. Mam na myśli, że kierowanie wydziałem jest bardziej wymagające, bo ma się pod sobą zespół, który trzeba poukładać, aby każdy znał swoje zadania. Mamy bardzo interdyscyplinarny charakter działań, więc nie jest tak, że wszyscy są poszufladkowani. Trzeba być bardzo proaktywnym w kierunku strefy gospodarczej. Inaczej rozmawiamy z dużą korporacją często z międzynarodowego środowiska, a inaczej z lokalnym, infrastrukturalnym inwestorem. Inaczej z osobą stąd, a inaczej z osobą z zewnątrz. W związku z tym jest to szeroki wachlarz działań i nasz zespół jest bardzo dobrze przygotowany do tych działań. Jest to wielkie szczęście dla Katowic, że mają w urzędzie takich ludzi, którzy potrafią tego typu zadania wykonywać. Moim zadaniem jest kierować tym zespołem jak najlepiej i to również jest spore wyzwanie. Natomiast komfortem bym tego nie nazwał, bo wielokrotnie jest tak, że nastręcza to wiele pracy i stresów. Mimo to dzięki tej strukturze zbudowanej przez aktualne i wcześniejsze władze miasta jest to niewątpliwie szansa na to, żeby większość interesów społeczności gospodarczej, nowych inwestorów oraz reinwestujących była obsłużona przez fachowców i ludzi czujących ich sprawy. Wszystko polega na tym, aby być aktywnym i umieć dostosowywać się do sytuacji. Dlatego też mamy kilka zespołów dedykowanych konkretnie określonym branżą, na przykład zespół zajmujący się bardzo ważnym dla nas sektorem nowoczesnych usług biznesowych, zespół dedykowany projektom infrastrukturalnym, czyli obiekty biurowo-usługowe, mieszkania, hotele. Do tego dochodzi sektor małych i średnich przedsiębiorstw, którym opiekuje się cały referat zlokalizowany dziś w Miejskim Inkubatorze Przedsiębiorczości Rawa.Ink. Referat MŚP jest także bardzo aktywny w środowisku branż kreatywnych, czyli startupy, nowe technologie, budowanie aplikacji, software’ów itp. Katowice mają sporą szansę, aby stać się mekką freelancerów, ludzi, którzy wykorzystują lub tworzą nowe technologie i nam by ten wizerunek bardzo odpowiadał. Nie wykreujemy nowej historii, takiej jak mają inne wielkie miasta Polski, ale możemy wykreować nową rzeczywistość bazując na naszym dziedzictwie. Nasze dziedzictwo przemysłowe również jest bardzo bogate i ciekawe, a w wielu wymiarach nieodkryte i aby do niego nawiązać, dziś mógłby to być ultranowoczesny przemysł 4.0. To byłby dobry przeskok.

Na ile silne wsparcie Katowic dla branży wydarzeń z zakresu e-sportu przyczynia się do pozyskiwania inwestycji?

Intel Extreme Masters stworzył zaskakująco dobrą reklamę. Natomiast teraz jest to samonapędzająca się maszyna i jeżeli teraz ktoś zainteresuje się naszym miastem to nie musi być bezpośrednio związany z tą imprezą. Bez IEM nazwa Katowic nie wypłynęłaby na tak szerokie wody w branży IT. My patrzymy na gaming jako szanse i chcemy ten sektor wspierać, aby nadal się rozwijał.Za niedługo formuła samych zawodów może się wyczerpać, zatem trzeba już dziś kreować nowe pomysły i podsuwać nowe rozwiązania, aby ta branża rosła i coś istniało na stałe w Katowicach, a nie incydentalnie w ramach imprezy. Na to są szansę, lecz mogę zdradzić tylko tyle, że podjęliśmy działania koncepcyjne w tym kierunku. Ten pomysł powinien przyciągnąć firmy nie tylko e-sportu, ale również produkcji gier i szerzej rozumianych technologii informatycznych.. Grunt, aby ten temat pielęgnować, by pęczniał, żeby to już nie była tylko impreza i reklama, lecz zostało na stałe i gaming przyciągnął producentów, a producenci kooperantów. To wszystko jest zawarte w idei projektu „Dzielnica Nowych Technologii”. Mój plan na działalność wydziału i interakcje z biznesem jest taki, aby te nowoczesne, modne branże przyciągały młodych ludzi do aglomeracji. Staramy się maksymalnie skracać dystans z uczelniami. Uczelnie też wychodzą ze swoimi inicjatywami, spółkami celowymi, inkubatorami, bo wiedzą o co toczy się gra i mam wrażenie, że się spotkamy. Najlepszym przykładem na to jest fakt, że nasz inkubator ma się znajdywać kilka metrów od inkubatora uczelnianego. Oczywiście będziemy wspierać tą inicjatywę. Jeśli to wszystko połączymy to dla mnie oznacza rozwój miasta, czyli wzrost gospodarki oraz napływanie nowych firm z miejscem i kadrą gotową do działania. Natomiast te kadry, czyli potencjał ludzki będzie się zwiększał w momencie, kiedy do Katowic będą napływać młodzi ludzie z zamiarem studiowania oraz ze względu na dobre warunki pracy. Kierunki studiów na Uniwersytecie Śląskim także są dostosowane do branży gamingowej. Stworzono akcelerator gamingowy, czyli już absolwenci mogą zaczynać swoje biznesy w tym środowisku. Co ważne, Uniwersytet Śląski w swoim oddziale w Cieszynie posiada kierunki studiów dedykowane pod gaming. Znajdziemy tam na przykład programowanie, kodowanie czy grafikę.

Czym praca na stanowisku naczelnika w katowickim magstracie różni się od Pana wcześniejszych wyzwań zawodowych?

Z perspektywy półtorej roku pracy w katowickim Urzędzie muszę przyznać, że mój rozwój zawodowy znacznie się zdynamizował. W ostatniej fazie pobytu w magistracie chorzowskim pracowałem w charakterze pełnomocnika prezydenta do spraw obsługi inwestora. Praca cechowała się samodzielnością w działaniu. Miałem szeroki wachlarz zadań, swobodę w działaniu, nie było nudy. Często od mojej kreacji zależała skuteczność różnych inicjatyw i końcowy efekt dla miasta. Aczkolwiek taka specyfika pracy ma też swoje ograniczenia. Fakt, że działa się bez zaplecza, w czasach, gdy wszystko dzieje się bardzo dynamicznie tak jak inwestycje, zmiany w polityce i gospodarce, sprawia, że jest trudno ze wszystkim nadążyć, szczególnie gdy człowiek jest ambitny i stara się podejść do tematu w sposób odpowiedzialny i zaangażowany. Moją aktywność dostrzegł prezydent Marcin Krupa. Gdy miałem sposobność rozmowy z nim, zainteresował się moją osobą. Chyba trafiła do niego moja wizja Katowic, Śródmieścia, gdzie aktualnie mieszkam. Od zawsze mówię o sobie, że jestem człowiekiem metropolii, bo wywodzę się ze Świętochłowic, pracowałem w Górnośląskim Związku Metropolitalnym i dla Chorzowa. Gdy wyjeżdżałem za granicę mieszkałem w Stuttgarcie, Zagłębiu Ruhry, czy w Berlinie. To także są duże metropolie o różnych charakterystykach. Dobrze się czuję w środowisku wielkomiejskim, a szczególnie w centrach miast i tym tematem zainspirowałem prezydenta Katowic, który również miał w swoim programie pewne pomysły. Myślę, że w związku z tym, iż byłem człowiekiem pasującym do wizji miast, i pojawił się wakat na stanowisku naczelnika, to po rozmowach rekrutacyjnych zaproponowano mi tę pracę. Pomyślałem, że to wyróżnienie i zgodziłem się podjąć misję prowadzenia tego wydziału.

Udało się zbudować wydajny i komfortowy system kierowania Wydziałem?

Komfort jest na pewno dla inwestorów, aczkolwiek wszędzie można znaleźć plusy i minusy. Mam na myśli, że kierowanie wydziałem jest bardziej wymagające, bo ma się pod sobą zespół, który trzeba poukładać, aby każdy znał swoje zadania. Mamy bardzo interdyscyplinarny charakter działań, więc nie jest tak, że wszyscy są poszufladkowani. Trzeba być bardzo proaktywnym w kierunku strefy gospodarczej. Inaczej rozmawiamy z dużą korporacją często z międzynarodowego środowiska, a inaczej z lokalnym, infrastrukturalnym inwestorem. Inaczej z osobą stąd, a inaczej z osobą z zewnątrz. W związku z tym jest to szeroki wachlarz działań i nasz zespół jest bardzo dobrze przygotowany do tych działań. Jest to wielkie szczęście dla Katowic, że mają w urzędzie takich ludzi, którzy potrafią tego typu zadania wykonywać. Moim zadaniem jest kierować tym zespołem jak najlepiej i to również jest spore wyzwanie. Natomiast komfortem bym tego nie nazwał, bo wielokrotnie jest tak, że nastręcza to wiele pracy i stresów. Mimo to dzięki tej strukturze zbudowanej przez aktualne i wcześniejsze władze miasta jest to niewątpliwie szansa na to, żeby większość interesów społeczności gospodarczej, nowych inwestorów oraz reinwestujących była obsłużona przez fachowców i ludzi czujących ich sprawy. Wszystko polega na tym, aby być aktywnym i umieć dostosowywać się do sytuacji. Dlatego też mamy kilka zespołów dedykowanych konkretnie określonym branżą, na przykład zespół zajmujący się bardzo ważnym dla nas sektorem nowoczesnych usług biznesowych, zespół dedykowany projektom infrastrukturalnym, czyli obiekty biurowo-usługowe, mieszkania, hotele. Do tego dochodzi sektor małych i średnich przedsiębiorstw, którym opiekuje się cały referat zlokalizowany dziś w Miejskim Inkubatorze Przedsiębiorczości Rawa.Ink. Referat MŚP jest także bardzo aktywny w środowisku branż kreatywnych, czyli startupy, nowe technologie, budowanie aplikacji, software’ów itp. Katowice mają sporą szansę, aby stać się mekką freelancerów, ludzi, którzy wykorzystują lub tworzą nowe technologie i nam by ten wizerunek bardzo odpowiadał. Nie wykreujemy nowej historii, takiej jak mają inne wielkie miasta Polski, ale możemy wykreować nową rzeczywistość bazując na naszym dziedzictwie. Nasze dziedzictwo przemysłowe również jest bardzo bogate i ciekawe, a w wielu wymiarach nieodkryte i aby do niego nawiązać, dziś mógłby to być ultranowoczesny przemysł 4.0. To byłby dobry przeskok.

Na ile silne wsparcie Katowic dla branży wydarzeń z zakresu e-sportu przyczynia się do pozyskiwania inwestycji?

Intel Extreme Masters stworzył zaskakująco dobrą reklamę. Natomiast teraz jest to samonapędzająca się maszyna i jeżeli teraz ktoś zainteresuje się naszym miastem to nie musi być bezpośrednio związany z tą imprezą. Bez IEM nazwa Katowic nie wypłynęłaby na tak szerokie wody w branży IT. My patrzymy na gaming jako szanse i chcemy ten sektor wspierać, aby nadal się rozwijał.Za niedługo formuła samych zawodów może się wyczerpać, zatem trzeba już dziś kreować nowe pomysły i podsuwać nowe rozwiązania, aby ta branża rosła i coś istniało na stałe w Katowicach, a nie incydentalnie w ramach imprezy. Na to są szansę, lecz mogę zdradzić tylko tyle, że podjęliśmy działania koncepcyjne w tym kierunku. Ten pomysł powinien przyciągnąć firmy nie tylko e-sportu, ale również produkcji gier i szerzej rozumianych technologii informatycznych.. Grunt, aby ten temat pielęgnować, by pęczniał, żeby to już nie była tylko impreza i reklama, lecz zostało na stałe i gaming przyciągnął producentów, a producenci kooperantów. To wszystko jest zawarte w idei projektu „Dzielnica Nowych Technologii”. Mój plan na działalność wydziału i interakcje z biznesem jest taki, aby te nowoczesne, modne branże przyciągały młodych ludzi do aglomeracji. Staramy się maksymalnie skracać dystans z uczelniami. Uczelnie też wychodzą ze swoimi inicjatywami, spółkami celowymi, inkubatorami, bo wiedzą o co toczy się gra i mam wrażenie, że się spotkamy. Najlepszym przykładem na to jest fakt, że nasz inkubator ma się znajdywać kilka metrów od inkubatora uczelnianego. Oczywiście będziemy wspierać tą inicjatywę. Jeśli to wszystko połączymy to dla mnie oznacza rozwój miasta, czyli wzrost gospodarki oraz napływanie nowych firm z miejscem i kadrą gotową do działania. Natomiast te kadry, czyli potencjał ludzki będzie się zwiększał w momencie, kiedy do Katowic będą napływać młodzi ludzie z zamiarem studiowania oraz ze względu na dobre warunki pracy. Kierunki studiów na Uniwersytecie Śląskim także są dostosowane do branży gamingowej. Stworzono akcelerator gamingowy, czyli już absolwenci mogą zaczynać swoje biznesy w tym środowisku. Co ważne, Uniwersytet Śląski w swoim oddziale w Cieszynie posiada kierunki studiów dedykowane pod gaming. Znajdziemy tam na przykład programowanie, kodowanie czy grafikę.

Używamy plików cookies w celu realizacji usług i prowadzenia statystyk. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki i zrezygnować z cookies. Przechodząc dalej wyrażasz zgodę na używane przez nas pliki cookies Polityka prywatności.