Warning: Constant WP_MEMORY_LIMIT already defined in /home/colorizedspz/ftp/metropolitan/www/wp-config.php on line 91

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/colorizedspz/ftp/metropolitan/www/wp-config.php:91) in /home/colorizedspz/ftp/metropolitan/www/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Osobowości wydanie 2 – Metropolitan Silesia http://metropolitansilesia.pl Tue, 26 Oct 2021 16:30:43 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.1.6 http://metropolitansilesia.pl/wp-content/uploads/2018/11/fav-150x150.jpg Osobowości wydanie 2 – Metropolitan Silesia http://metropolitansilesia.pl 32 32 Brakuje systemowych rozwiązań http://metropolitansilesia.pl/2021/02/08/brakuje-systemowych-rozwiazan/ Mon, 08 Feb 2021 21:08:44 +0000 http://metropolitankatowice.pl/?p=1699

Brakuje systemowych rozwiązań

Daniel Kleszcz
Daniel Kleszcz

Fot. Maja Maciejko

Czy przedsiębiorcy chętnie zrzeszają się w Regionalnej Izbie Gospodarczej?

Tendencja jest wzrostowa, obecnie Izba zrzesza ponad 500 podmiotów. Rzecz jasna nie bierze się to z niczego, tych ludzi trzeba w jakiś sposób przyciągnąć, stale trzeba szukać formuły na robienie czegoś wyjątkowego. To nie tylko bieżąca działalność oraz duże wydarzenia jak Kongres Małych i Średnich Przedsiębiorstw czy Laury Umiejętności i Kompetencji, ale też choćby organizacja wielu szkoleń o nowych przepisach, o funduszach europejskich itd. Choć trzeba też uważać, by działania Izby nie były konkurencją wobec biznesowych działań członków Izby. Ta część szkoleniowa jest bardzo ważna, bo jednak renoma jaką ma Izba pozwala nam na to, że możemy skutecznie zaprosić ekspertów z Ministerstwa Rozwoju, Ministerstwa Inwestycji czy Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Myślę, że takimi działaniami zyskujemy w oczach naszych członków, widzą, że jesteśmy potrzebni i przydatni, to wiążę się też z napływem nowych firm. Myślę, że nasze działania to także nie tylko promocja regionu, ale wymierne działania na jego rzecz. Warto pamiętać, że kiedy powołaliśmy Izbę w 1989 roku to w 5 lat doprowadziliśmy do podpisania pierwszego w Polsce kontraktu regionalnego, który zapowiadał powstanie w naszym regionie autostrad, Agencji Rozwoju Regionalnego, portu lotniczego w Pyrzowicach, Specjalnej Strefy Ekonomicznej. I co ważne, zapisy tej podpisanej z rządem umowy zostały zrealizowane, zapewniono na to pieniądze itd.

Udział przedsiębiorców w organizacjach gospodarczych nie jest niestety powszechny…

Polska to 2500 gmin, nie ma takiej gminy gdzie nie ma przedsiębiorczości, co za tym idzie są też możliwości zrzeszania się biznesu. Zatomizowana przedsiębiorczość pokrywa więc cały kraj, jednak nie zawsze jest ta świadomość co może dawać opcja wspólnego działania, nie ma zazwyczaj tego zrozumienia wśród samych przedsiębiorców, jak i wśród włodarzy gmin. Znam gminy gdzie burmistrzowie i prezydenci chcieli np. organizować klastry, aby przedsiębiorcy mogli wspólnie kupować materiały, zyskiwać tym samym większe upusty, ale sami przedsiębiorcy nie byli tym zainteresowani, każdy liczył, że jakoś sam sobie da radę. Więc choć pozornie możliwości jest wiele, bo izby regionalne i rzemieślnicze, BCC, Lewiatan, izby lekarskie i prawnicze, to okazuje się, że zorganizowanych jest łącznie tylko 8% przedsiębiorców. W Holandii też nie ma obowiązku zrzeszania się, ale tam jest ona na poziomie 80%, w małych krajach jak Słowenia to czasem 90%. Padają argumenty, że w małych krajach to oczywiste, bo jest mały rynek własny, więc trzeba się zrzeszać by mieć szansę na rynkach zewnętrznych. Ale jeśli myślimy, że Polska z racji wielkości kraju nie ma tego problemu to się mylimy, są czasy globalnego rynku, i zawsze wspólna oferta i wspólne przedsięwzięcia będą cenione, a przy tym zmniejszają koszty inwestycji, takie jak choćby budowa hal. Nie ukrywam, że także po to powstała inicjatywa Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw w Katowicach – to nie tylko spotkanie w celu wymiany myśli czy nawiązania kontaktów biznesowych, ale też zgromadzenie 6 tysięcy przedsiębiorców na trzy dni w jednym miejscu po to, aby na trochę przystanęli w biegu, zastanowili się po co robią zawodowo to co robią, i czy współpraca z innymi nie jest aby wielką szansą.

Wizerunek Katowic coraz bardziej kojarzony jest w biznesem, wydarzeniami gospodarczymi, biznesową współpracą zagraniczną. To efekt strategii władz miasta i regionu czy działań samych przedsiębiorców?

Myślę, że to się uzupełnia. Większość umów podpisanych przez Katowice z miastami partnerskimi były wynikiem kontaktów biznesowych nawiązanych wcześniej przez Izbę, zarówno z miastami z Francji, Niemiec czy z Rosji i Ukrainy. W latach 90. nawiązywaliśmy wiele biznesowych relacji zagranicznych, to wiązało się z tym, że tamtejsze środowiska gospodarcze poznawały nas z lokalnymi władzami, a my te kontakty przekazywaliśmy,co z czasem wiązało się z umowami na poziomie miast, a czasem międzyregionalnymi podpisywanymi przez naszego marszałka województwa. Niedawna wizyta na kongresie gospodarczym w Katowicach gubernatora stanu Nevada też miała swój początek w naszych relacjach biznesowych przełożonych później na zaproszenie na Śląsk skierowane do gubernatora przez marszałka województwa śląskiego. Takie doświadczenia są naprawdę bardzo ważne. Gdy zaczynała się moja przygoda z biznesem dużo czytałem o tym, jak działały polskie izby gospodarcze przed wojną, i zrodził się pomysł powołania takiej izby w Katowicach. Szybko zrozumiałem, że jako lider Izby aby działać skutecznie nie mogę tego robić na wyczucie czy w oparciu o opisy sprzed 70 lat, ale muszę jeździć, podpatrywać jak wygląda to w innych krajach. Byłem więc na stażach i konferencjach m.in. w Anglii, USA, Niemczech, Włoszech. Wiem, jak te wyjazdy wiele mi dały, i uważam, że obecnie współpraca międzynarodowa izb, regionów i miast także jest bardzo ważna.

W ubiegłym roku, po blisko 30 latach, zrezygnował pan z kierowania Regionalną Izbą Gospodarczą w Katowicach. Była to trudna decyzja?

Jedna z najtrudniejszych decyzji w życiu. Jednak kiedyś obiecałem sobie, że gdy skończę 70 lat zdecyduję się ustąpić. Nowego prezesa, Tomasza Zjawionego, znam od wielu lat, poznałem go zaraz po zakończeniu mojej pracy w rządzie w 2001 roku, współpracowaliśmy przez lata, jest doskonale przygotowany, wierzę, że wniesie wiele pomysłów i dynamizmu do rozwoju Izby przez najbliższe lata. Wiele osób odradzało mi rezygnację, w tym Jerzy Buzek i Janusz Steinhoff, namawiali mnie bym po prostu część obowiązków scedował na innych ale pozostał na stanowisku. Celowo swoją decyzję zapowiedziałem wcześniej aby nie mieć pokusy zmiany zdania, no i w nowych wyborach prezesa rzeczywiście nie wystartowałem. Izbie poświęciłem wiele energii, serca, duszy i zdrowia, lekarze też widzą u mnie coraz więcej skutków pracy po 18 godzin na dobę. Myślę też, że po blisko 30 latach była też u mnie naturalna obawa, że może człowiek nie jest już tak pomysłowy, kreatywny, dynamiczny, że może nie jest już taką lokomotywą jak wcześniej, że może blokuje następców którzy już czekają w blokach startowych. A dla mnie liczy się praca zespołowa, gdziekolwiek byłem to wiedziałem, że traktując siebie jako osobę mającą cechy lidera mogę działać skutecznie tylko wtedy, jeśli mam dobry zespół. Jako lider bez zespołu nie zaistniałbym, myślę że to niemożliwe w dzisiejszych czasach. Niektórzy kreują się wizerunkowo na takich liderów bez zespołu, może to mieć efekty wizerunkowe, ale nie przyniesie realnych efektów pracy. W każdym razie zapytany ostatnio na Facebooku o największy sukces, wbrew logice nie wskazałem Kongresu itd., ale właśnie umiejętność wyboru terminu odejścia, bo taki wybór jest bardzo trudny, i składa się na niego zespół okoliczności, a nie jeden powód. Jak pan jednak widzi znalazło się tu w Izbie dla mnie miejsce i pełnię obecnie funkcję prezesa honorowego, wciąż jestem aktywny ale w inny sposób, np. szefuję Radzie Programowej Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw oraz Kapitule Laurów Umiejętności i Kompetencji.

Wspomina pan w naszej rozmowie zarówno o Jerzym Buzku, jak i Januszu Steinhoffie. Jak rozumiem, to nie tylko współpraca, ale też wieloletnia przyjaźń?

Potwierdzam, jesteśmy zaprzyjaźnieni. Myślę, że w tej naszej relacji jestem odpowiednio usytuowany, czasem mi się wydaje jakbym dalej był wiceministrem, a Jerzy Buzek premierem, Janusz Steinhoff wicepremierem. Bardzo się cieszę, że Jerzy Buzek jest obecnie przewodniczącym Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii Parlamentu Europejskiego, moim zdaniem najważniejszej komisji branżowej. Janusz Steinhoff swoimi wyważonymi i roztropnymi wypowiedziami podnosi rangę każdego spotkania, odgrywa też ważną rolę jako przewodniczący Rady Krajowej Izby Gospodarczej. Przy tak wielkich ludziach warto się uczyć i rozwijać poprzez współpracę, dewiza nauki od mądrzejszych to jedna z tajemnic sukcesu Izby. Jerzy Buzek jest też szefem komitetu honorowego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw, nie da się ukryć, że ważnych polityków europejskich łatwiej namówić na udział w Kongresie kiedy właśnie jest to zaproszenie wsparte też przez premiera Buzka. Zresztą zwykle gdy już przyjadą, zobaczą skalę i merytoryczną część Kongresu, Strefę Kultury, Kopalnię Guido, Zespół „Śląsk” itd., to są oczarowani i zachęcają innych do przyjazdu.

Dużo mówimy o Europejskim Kongresie Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Na ile politycy liczą się z wnioskami które co roku są dorobkiem obrad Kongresu?

Wypracowujemy rekomendacje programowe po każdej edycji Kongresu (w roku 2019 będzie już 9. edycja), rekomendacje dwujęzyczne by przesłać je też też do Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej, polskiego rządu, wszystkim wojewodom i marszałkom. Jak zauważyłem, jest to materiał który wiele z tych osób zachowuje, ale trudno mi powiedzieć, na ile wnioski w nich zawarte są czytane a tym bardziej rozważane. Jest tak, że goście Kongresu też wolą pewne rzeczy usłyszeć niż przeczytać, choć i tu jest kłopot, gdyż często politycy zainteresowani są tylko przyjazdem na część zawierającą ich wystąpienie, natomiast aby zostać na jakimś branżowym panelu gospodarczym w roli słuchacza to już z tym jest u nich gorzej. Ogólnie kwestia brania pod uwagę zdania przedsiębiorców to problem polityków. Choć sam wychodzę z założenia, że niczego nie żałuję, to jednak denerwuje mnie, że przez 30 lat nie doprowadziłem do systemowego rozwiązania co do finansowania i usytuowania samorządu gospodarczego. W efekcie dużą częścią mojej pracy było zastanawianie się, jak Izba ma na siebie zarobić, gdyż składki członkowskie firm to tylko niewielki odsetek kosztów funkcjonowania Izby (ok.8%), gigantycznych kosztów organizacji Kongresu itd. W innych krajach rozwiązane jest to w ten sposób, że państwo, parlament, rząd, zlecają przygotowywanie ekspertyz, badań, gospodarczych symulacji właśnie organizacjom przedsiębiorców, dzięki czemu aparat państwowy otrzymuje fachową wiedzę, a samorząd gospodarczy ma środki na funkcjonowanie. W polskich realiach nawet na poziomie lokalnym gdy włodarz miasta jedzie gdzieś z wizytą zagraniczną nie zabiera ze sobą żadnych przedsiębiorców którzy mogliby przy tej okazji nawiązać relacje gospodarcze, bo zwyczajnie nie ma kto tego przygotować i zorganizować, a przecież izby mogłyby pełnić choćby taką rolę w zamian za niewielkie w sumie sumy. Ale niestety unikamy w Polsce rozwiązań systemowych. Choćby przynależność obligatoryjna firm do samorządu gospodarczego byłaby rozwiązaniem, ale każdy się boi i kalkuluje czy coś na tym straci, zmniejszy swoje wpływy albo musiałby się nimi dzielić, zamiast potraktować to odwrotnie, że dzięki temu można się wzmocnić. W Austrii izby gospodarcze, rolnicze i rzemieślnicze mają taką pozycję, że każda procedowana ustawa mająca skutki dla gospodarki i finansów musi być zaopiniowana przez właściwą izbę, a wprowadzenie projektu do głosowania bez pisemnej opinii jest traktowane jako wprowadzenie parlamentu w błąd. Gdy chcemy coś poprawić i wzmocnić nie można się bać wprowadzać przejrzystych, czytelnych i śmiałych rozwiązań.

]]>
Nie taki prezes jak myślicie http://metropolitansilesia.pl/2021/02/08/nie-taki-prezes-jak-myslicie/ Mon, 08 Feb 2021 21:01:21 +0000 http://metropolitankatowice.pl/?p=1693

Nie taki prezes jak myślicie

Daniel Kleszcz
Daniel Kleszcz

Fot. Maja Maciejko

Od dzieciństwa miałem niepokorną naturę, nie chodziłem wydeptanymi ścieżkami. Ekstrawertyk i introwertyk. Fascynują mnie wilki. Jako, że skończyłem studia prawnicze, to właściwie skazany byłem na pracę w zawodzie ściśle prawniczym, chciałem robić aplikację. Do pracy w Spółdzielni trafiłem tuż po obronie pracy magisterskiej z nastawieniem, że to tymczasowe zajęcie. Sam zastanawiam się jak to się stało, że zostałem tutaj, chyba mnie KTOŚ zaczarował. Podnoszę swoje kwalifikacje, mam kilka licencji zawodowych przydatnych w roli menadżera, kończę też studia podyplomowe.
 
Na osiedlu Tysiąclecia urodziłem się, a miałem 9 lat kiedy powstała tu samodzielna Spółdzielnia. Jako dziecko pamiętam tę atmosferę wśród mieszkańców i w mojej rodzinie. Często nie dowierzam, że minęło już 35 lat od daty powstania na osiedlu Tysiąclecia Spółdzielni Mieszkaniowej „Piast”, a jeszcze bardziej, że minęło 10 lat od czasu kiedy zostałem wybrany na prezesa tej Spółdzielni. To osiedle jest mi bliskie jak żadne inne miejsce na ziemi, bo tu się urodziłem, tu wychowałem, chodziłem do szkoły, przeżyłem pierwszą miłość i pierwsze rozczarowania. Mogłem obserwować jak zmieniało się osiedle na przestrzeni lat, jak odmłodniało, tętni duchem nowych inwestycji. I o dziwo, nie odstaje od standardów nowoczesnego budownictwa. Nigdy jednak nie myślałem, że będę mógł w tak znacznym zakresie wpływać na jego kształt.
 
Na początku dano mi szansę jako człowiekowi, który najlepiej nadawał się do roli łącznika pomiędzy zwaśnionymi stronami i stabilizatora napięć. Znałem przecież dobrze sytuację w Spółdzielni (pracowałem już 1o lat), wiedziałem, że mieszkańcy są podzieleni na prących do radykalnych zmian oraz stawiających na pracę u podstaw i ciągłość zwyczajnego, zapobiegliwego gospodarowania ich majątkiem.
 

Pamiętam o wszystkich tym, co najistotniejsze dla wszystkich mieszkających na Tysiącleciu rodzin: bezpieczeństwo najbliższych, stabilność finansowa, przewidywalność wszelkich podejmowanych inicjatyw, a także warunki do przyjemnego spędzania wolnego czasu. Tylko tyle i aż tyle.

Jak wygląda działalność społeczna, kulturalna, edukacyjna, charytatywna itd. Spółdzielni?

Działalność społeczna, kulturalna, edukacyjna to jeden z elementów funkcjonowania spółdzielni uregulowany w przepisach ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Dla mnie jednak od początku było niezwykle istotne żeby ten element funkcjonowania spółdzielni nie był tylko sloganem czy normą prawną. Dla mnie obraz Osiedla Tysiąclecia to przede wszystkim rodzina, a dla rodziny, dla dzieci, dla naszych seniorów równie ważne jak spokojny dom jest również możliwość realizowania pasji, rozwijania swoich umiejętności czy wreszcie możliwość relaksu bez konieczności przemierzania kilometrów autobusem, tramwajem czy samochodem w inne części Katowic. Do swojej wizji przekonałem mieszkańców, udało mi się w pełni zaangażować pracowników i dzisiaj z radością obserwuję jak przez ostatnie 10 lat zmieniło sie pod tym względem Tysiąclecie. Kiedy zaczynaliśmy na Osiedlu funkcjonowało kilka wiekowych placów zabaw. Kluby Osiedlowe owszem działały, ale zdecydowanie brakowało w nich oferty dla mam czy starszych mieszkańców Osiedla. Obecnie działalność społeczna, kulturalna i edukacyjna to nie tylko działalność organizowana przez Spółdzielnię. Otworzyliśmy drzwi dla wszelkich dobrych inicjatyw dla mieszkańców. Dzięki temu dzisiaj Osiedle Tysiąclecia może pochwalić się strefami aktywności rodzinnej z nowoczesnymi i bezpiecznymi placami zabaw oraz siłowniami na wolnym powietrzu, które przyciągają nie tylko mieszkańców naszego Osiedla ale także pozostałych Katowiczan. To miejsce gdzie działa sekcja judo oraz karate a także kluby fitness w tym jeden specjalnie dla pań, gdzie rozbudowane ścieżki rowerowe prowadzą wprost do Parku Śląskiego, a stacje rowerowe pozwalają na przejażdżki również tym, którzy nie posiadają swojego jednośladu. Dla mieszkańców odmieniliśmy także Staw Maroko. Współpraca z miastem okazała się wymierna przy sprawie tej „perły wodnej”, jaką jest stary akwen na Dolnym Tysiącleciu zwany właśnie “Marokiem”. To szczególny zakątek, który przez pół wieku istnienia osiedla niestety bardziej straszył niż urzekał. Oczyszczono wodę, wyremontowano przystań, wytyczono i utwardzono nowe ścieżki wokół stawu, oświetlono część alejek, ustawiono ławki, pobudowano pomosty – dziś jeziorko to liczni spacerowicze (nie tylko z psami), biegacze, rowerzyści, sunące po tafli kajaki i żagle, no i ryby pod nią. Można powiedzieć, że niechlubny zaśmiecony teren chyba już na zawsze odszedł w niepamięć. Jesteśmy chyba jedyną Spółdzielnią, na której terenie działa szkółka żeglarska dla dzieci a i miłośnicy wędkowania mają tu swoje miejsce. Niezmiennie wspieramy, także finansowo, Zespół Pieśni i Tańca “Tysiąclatki”, który działa na Naszym Osiedlu nieprzerwanie od 1973 roku. Sam jestem jego wychowankiem… Ważnym instrumentem budującym lokalną wspólnotę, a dotyczącym kierowania strumienia pieniędzy przez Ratusz na cele lokalne, było rozwiązanie referendalne o nazwie Projekt Budżetu Obywatelskiego. Silna pozycja Spółdzielców na Tysiącleciu pozwoliła przegłosować inwestycje, które zależały w głównej mierze od decyzji UM, zwłaszcza gdy ich realizacja miała mieć miejsce poza nominalnym terytorium “Piasta”.

Wiele działań i inicjatyw ma charakter cykliczny…

Co roku organizujemy festyny osiedlowe z okazji Dnia Dziecka, zapewniając pełne spektrum atrakcji dla najmłodszych a także koncerty dla mieszkańców, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Już dziś odpowiadam na liczne zapytania co wymyślimy w przyszłym roku. Nasze Osiedle to wreszcie nowy odmieniony Spółdzielczy Ośrodek Kultury, a w nim kursy języka angielskiego dla dzieci i dorosłych, sekcja seniora, sekcja szachowa dla dzieci, sekcja plastyczna, taniec i balet dla dzieci, taniec nowoczesny, sekcja tenisa stołowego, zajęcia relaksacyjno – sportowe i trening zdrowotny, zespół wokalny, zajęcia w sekcji brydża, zajęcia techniczne dla dzieci oraz rękodzieło. Dbamy o to żeby w naszej Spółdzielni mieć jak najszerszą ofertę projektów dla dzieci i dorosłych. Dla starszych mieszkańców organizujemy spotkania okolicznościowe, tematyczne, wycieczki krajobrazowe a także wyjścia na spektakle teatralne. Nasze dzieci mogą uczestniczyć, poza wspomnianym już festynem z okazji Dnia Dziecka, w spotkaniach Andrzejkowych, Mikołajkach, bawić się na balu karnawałowym. Organizujemy turnieje szachowe, tenisa stołowego, turnieje piłkarskie. Z kolei moim autorskim pomysłem jest oferta bezpłatnych porad prawnych dla mieszkańców Osiedla. Jako prawnik doskonale wiem jak ważna – szczególnie dla starszych osób – jest możliwość skonsultowania się ze specjalistą, otrzymania nieodpłatnej porady czy wsparcia przy napisaniu pisma do sądu czy urzędu. Bardzo nam zależało, żeby każdy mógł na Tysiącleciu znaleźć coś dla siebie… I mam nadzieję, że się udało. Jak widać mógłbym o tym opowiadać godzinami… Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy jestem niezwykle dumny, że dzisiaj Nasze Osiedle to idealne miejsce do aktywnego spędzania wolnego czasu, miejsce gdzie każdy i ten młodszy i ten starszy znajdzie coś dla siebie. I co najważniejsze wszystko to otacza zieleń, zadbane trawniki, piękne drzewa i krzewy. Zapraszam na spacer po naszym Osiedlu wiosną lub latem, wtedy można w pełni dostrzec jak to miejsce tętni życiem.

Jak wyobraża Pan sobie spółdzielnię, zarówno jako strukturę jak i miejsce do życia dla mieszkańców w perspektywie 10 lat?

Może jestem idealistą, ale szczerze liczę na to, że będzie nam dane dalej podążać ścieżką, którą obraliśmy kiedy objąłem stanowisko Prezesa Spółdzielni. Nasza Spółdzielnia, Osiedle Tysiąclecia, to miejsce stworzone przez ludzi i dla ludzi. Dbamy o budynki, o ich otoczenie – wszystko po to żeby ludzie tutaj właśnie chcieli żyć. I na razie się udaje. To widać gołym okiem. Mam tylko nadzieję, że i politycy dostrzegą, że spółdzielczość do dobra inicjatywa i także będą nas spółdzielców wspierać. Jestem pewien, że jeśli tak się stanie to za 10 lat nasze Osiedle dalej będzie wyjątkowym miejscem – w każdym tego słowa znaczeniu. Tak chciałbym je widzieć. Dziwię się tylko pojawiającym się dość często w prasie nagonkom na prezesów spółdzielni mieszkaniowych. Po prostu tego nie rozumiem, bo jeśli prezes źle pracuje, to przecież spółdzielcy mają wszelkie środki prawne aby go odwołać.

Jakie są najbliższe inicjatywy i plany?

Mam kilka ciekawych pomysłów, planów inwestycyjnych na przyszłość. Ciągle staram się iść do przodu, proponować coś nowego, coś więcej. Oczywiście na pierwszym planie zawsze będzie dbałość o budynki na Osiedlu Tysiąclecia. Dziś na bieżąco śledzimy wszystkie potrzeby remontowe, plany układamy z odpowiednim wyprzedzeniem i dzięki temu mieszkańcy praktycznie nie muszą czekać na realizację koniecznych prac w poszczególnych blokach. Korzystamy ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska na realizację programów termomodernizacji budynków, ale chciałbym też skorzystać z programów unijnych dających możliwości w dziedzinie fotowoltaiki. Od lat chodzi mi też po głowie budownictwo jednorodzinne. Dzisiaj ludzie coraz częściej marzą o własnym domu z ogródkiem. I myślę, że jesteśmy coraz bliżej, aby te marzenia spełnić. Liczę na to, że już w przyszłym roku poczynimy pierwsze kroki zmierzające do budowy osiedla domów jednorodzinnych w Mysłowicach.

Społeczny wizerunek spółdzielni mieszkaniowych nie zawsze jest dobry, ich oferta pozornie wydaje się mniej atrakcyjna niż projekty deweloperskie?

Patrząc z perspektywy naszego Osiedla wydaje mi się, że to bardziej propaganda medialna niż fakty. Dzisiaj ludzie, którzy są zainteresowani mieszkaniem w budownictwie wielorodzinnym bardzo często sięgają po ofertę lokali spółdzielczych. Myślę, że dla ludzi, którzy wybrali nasze Osiedle pod wieloma względami spółdzielnie to po prostu mniejszy kłopot niż wspólnoty mieszkaniowe, tym bardziej, że większość naszych mieszkań jest już wyodrębnionych na własność. Jako administrator i właściciel budynków zajmujemy się wszystkim kompleksowo. Dbamy o dostawców mediów, o remonty. Jestem zdania, że dzięki skali zjawiska jesteśmy w stanie zaproponować naszym mieszkańcom dużo lepsze warunki finansowe niż niewielkie wspólnoty mieszkaniowe. I o wiele sprawniej radzimy sobie ze skutkami nie regulowania zobowiązań przez niektórych lokatorów, bo to niestety też, z różnych przyczyn, się zdarza. Dla właścicieli lokali we wspólnotach mieszkaniowych takie sytuacje są dużo bardziej obciążające. I znów wrócę do inicjatyw społecznych, kulturalnych i edukacyjnych. Także zaplecze techniczne Spółdzielni jest dużo bardziej rozwinięte niż we wspólnotach – mamy swoich administratorów, techników i w końcu gospodarzy poszczególnych budynków zatrudnionych na umowach o pracę, którzy znają swoich lokatorów i od razu mogą reagować na zgłaszane problemy czy awarie. Wspólnoty w tym zakresie nie mają po prostu szans z nami konkurować z przyczyn obiektywnych. W tym kontekście ubolewam tylko, że ciągle nie możemy liczyć na wsparcie oferty budownictwa spółdzielczego ze strony państwa. Nie ukrywam, że byłoby nam dużo łatwiej działać.

Jaką atrakcyjną ofertę dla kogoś poszukującego miejsca do mieszkania ma dziś Spółdzielnia?

Nieskromnie powiem, że nasze Osiedle broni się samo. Nie organizujemy żadnych akcji reklamowych dotyczących naszych lokali. Nie musimy. Ludzie po prostu chcą tu mieszkać. Doskonała lokalizacja, świetnie funkcjonująca sieć komunikacji miejskiej, położenie w okolicy parku, oferta rodzinna dla mieszkańców czy wreszcie stan techniczny naszych budynków stanowią jednoznaczną rekomendację. Najlepszym dowodem na to jest, że praktycznie nie posiadamy wolnych lokali tak mieszkalnych jak i użytkowych. Na organizowanych przetargach na jeden lokal mieszkalny przypada nawet 20 chętnych. Dla mnie to najlepszy dowód, że moja wizja Spółdzielni Mieszkaniowej “Piast” w Katowicach po prostu ludziom pasuje. Niezmiernie mnie to cieszy, bo to w końcu nasi mieszkańcy weryfikują pracę moją i ludzi tworzących „Piasta”.

Jak widzi Pan przyszłość wielkopłytowego budownictwa? Czy z biegiem lat budynki te sprostają zabiegom modernizacyjnym?

Spodziewałem się tego pytania. Na bieżąco śledzę publikacje w prasie i doskonale wiem co się mówi o budynkach z tzw. epoki PRL-u. Niedawno gdzieś przeczytałem, że stan techniczny budynków z tzw. wielkiej płyty wybudowanych w latach 80-tych wykazuje obecnie znaczny stopień zużycia i obniżoną wartość użytkową w odniesieniu do współczesnych norm, wymagań i oczekiwań społecznych. Nie zgadzam się z takimi twierdzeniami. To ogólne tezy, które nie przystają do konkretnych przypadków, a już na pewno nie można ich stawiać wobec budynków na Osiedlu Tysiąclecia. Uspokajam więc – mamy się bardzo dobrze a zamierzamy mieć się jeszcze lepiej… Na bieżąco przeprowadzamy wszystkie wymagane przeglądy i oceny stanu technicznego budynków. Wyniki są naprawdę dobre. Ale nie zapominajmy o tym, że dla mnie priorytetem jest własnie dbałość o stan techniczny mienia Spółdzielni. Nasze budynki przeszły termomodernizację i obecne parametry w niczym nie odstają od współczesnego budownictwa. Na bieżąco konserwujemy wszelkie instalacje, prowadzimy wymiany pionów wodnych i kanalizacyjnych, które z uwagi na swój wiek wymagają już z naszej strony reakcji. Dzięki temu unikamy poważnych awarii a w naszych budynkach można spokojnie i bezpiecznie mieszkać. Zmodernizowaliśmy ciągi komunikacyjne na bardziej energooszczędne zmniejszając powierzchnię okien bez uszczerbku dla oświetlenia korytarzy zewnętrznych. W blokach funkcjonują wyremontowane i nowoczesne dźwigi osobowe. Nasze prace i projekty remontowe są przemyślane i konsultowane z mieszkańcami oraz najlepszymi specjalistami. W mojej ocenie z tych względów aktualnie nasze budynki nie odbiegają pod względem rozwiązań technicznych i technologicznych od obecnych projektów deweloperskich. Potwierdzają to, jak sądzę, aktualne wolnorynkowe ceny mieszkań w naszych zasobach. Naprawdę nie mamy się czego wstydzić…

O spółdzielni…

15 lipca 1983 roku, w wyniku podziału Spółdzielni Mieszkaniowej „ Górnik” w Katowicach powstała nowa – Spółdzielnia Mieszkaniowa „Piast” w Katowicach. Początki osiedla, którym miała zarządzać sięgają lat 50-tych. Wówczas na terenach dawnego Bederowca, Egiptu i Sośnicy ruszyła budowa dużego kompleksu mieszkaniowego. Projektantami osiedla byli architekci Henryk Buszko i Aleksander Franta. Nazwa – osiedle „Tysiąclecia” – była nawiązaniem do zbliżającej się rocznicy powstania państwa polskiego. W roku 1964 oddano do użytku pierwsze budynki, a osiedle rosło sukcesywnie do roku 1982, zarządzane przez Spółdzielnię Mieszkaniową „Górnik”. Celem powołania nowej Spółdzielni było wydzielenie ze struktur wielotysięcznej spółdzielni samodzielnej terytorialnie jednostki zlokalizowanej w odrębnej dzielnicy Katowic i stworzenie dla jej mieszkańców lokalnej administracji. Osiedle „Tysiąclecia” to w przeważającej większości wieżowce 13,17 i 19 – kondygnacyjne.

W pierwszym okresie samodzielnego kierowania przez Spółdzielnię „PIAST” zajęto się tworzeniem infrastruktury umożliwiającej prawidłowe funkcjonowanie osiedla oraz jego unowocześnieniem poprzez zmniejszenie energochłonności mieszkań i budynków, a także zmianę wyglądu elewacji i wnętrz. Kolejne etapy to uporządkowanie stanu prawnego sieci, pełna termomodernizacja, opomiarowanie mediów i wymiana dźwigów. W chwili obecnej zrealizowano już pełny program termomodernizacji, od ocieplenia ścian szczytowych, ocieplenia stropodachów, przebudowy wejść do budynków z wyłożeniem glazurą oraz wymianą okien w ścianach szczytowych, poprzez wymianę instalacji wodno-kanalizacyjnej i centralnego ogrzewania oraz wind. Jako ostatnie na osiedlu „Tysiąclecia” , w samym jego centrum , powstały budynki „kukurydz”, w tym trzy 25-kondygnacyjne, a powstałe dwa 17-kondygnacyjne. Forma tych budynków na trwale wzrosła w pejzaż Katowic, stając się obok „Spodka” symbolem tego miasta.

Spółdzielnia „Piast” zrzesza obecnie 7500 członków. To 30 tys. mieszkańców, 44 budynki mieszkalne, w których zlokalizowanych jest 8020 mieszkań, 10 pawilonów biurowo-usługowo-handlowych, 275 lokali użytkowych, 253 garaży w budynkach mieszkalnych.

Osiedle „Tysiąclecia” przyciąga wciąż nowych mieszkańców. Spółdzielnia „Piast” to nie tylko „Tysiąclecie”, ale także południowa dzielnica Katowic – Kostuchna. Powstał tam odmienny architektonicznie kompleks mieszkaniowy, 3 blisko położone małe osiedla, zespół niskich domów mieszkaniowych o zwartej zabudowie przypominającej małe miasteczko z kameralnymi zaułkami, 14 domów jednorodzinnych w zabudowie szeregowej, zespół niskich budynków, zawierających 100 mieszkań o pow. 30-70 m2 wraz z garażami w podziemiu budynków.

Spółdzielnia Mieszkaniowa „Piast” od początku była Spółdzielnią inwestującą. W latach 1999-2002 Spółdzielnia oddała do użytku dwa 17-kondygnacyjne budynki mieszkalne oraz sześć niskich domów. Są to budynki wybudowane z udziałem środków z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego, łącznie 340 mieszkań zasiedlonych na zasadzie lokatorskiego prawa do lokalu oraz umowy najmu. Takie mieszkania o niskim własnym wkładzie są szczególnie poszukiwane.

W Spółdzielni zatrudnionych jest 130 osób, w tym na stanowiskach robotniczych – 69 osób. Zarząd Spółdzielni kontynuował działania zmierzające do podnoszenia kwalifikacji zawodowych pracowników. Pracownicy uczestniczą w szkoleniach specjalistycznych m.in. z zakresu zarządzania nieruchomościami, prawa spółdzielczego, prawa podatkowego, prawa pracy, ubezpieczeń społecznych dostosowując swoją wiedzę do zmieniających się przepisów prawnych.

Od 2000 roku nieprzerwanie ukazuje się gazeta osiedlowa „Głos Tysiąclecia” skierowana do mieszkańców, a od początku powstania Spółdzielni prowadzona jest Kronika Działalności Spółdzielni, która dostępna jest również w formie elektronicznej.

]]>