Warning: Constant WP_MEMORY_LIMIT already defined in /home/colorizedspz/ftp/metropolitan/www/wp-config.php on line 91

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/colorizedspz/ftp/metropolitan/www/wp-config.php:91) in /home/colorizedspz/ftp/metropolitan/www/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Wydanie 8 – Metropolitan Silesia http://metropolitansilesia.pl Tue, 26 Oct 2021 16:36:10 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.1.6 http://metropolitansilesia.pl/wp-content/uploads/2018/11/fav-150x150.jpg Wydanie 8 – Metropolitan Silesia http://metropolitansilesia.pl 32 32 Mały mężczyzna też może być elegancki http://metropolitansilesia.pl/2021/07/20/maly-mezczyzna-tez-moze-byc-elegancki/ Tue, 20 Jul 2021 17:29:14 +0000 http://metropolitansilesia.pl/?p=3361

Mały mężczyzna też może być elegancki

Agnieszka Twaróg- Kanus i Jacek Adamczyk
Agnieszka Twaróg- Kanus i Jacek Adamczyk

fot.Maja Maciejko
Sesja zorganizowana dzięki uprzejmości Muzeum Zamkowego w Pszczynie

Giorgio Armani powiedział: elegancja nie polega na tym, aby zostać zauważonym, lecz aby zostać zapamiętanym. Jakimi elementami kolekcji chce być Pani zapamiętana?

Przede wszystkim marynarki. Zawsze powtarzam, że jest to rzecz która do wszystkiego pasuje, można pod nią ubrać piękną koszulę, T-shirt. Założyć dżinsy
i jest super. Uwielbiam mężczyzn w marynarkach. I dlatego mój mąż chodzi w nich bardzo często. Moi synowie również. Marynarka pasuje do wszystkiego, a ja je po prostu uwielbiam. Koszule, spodnie, kamizelki to są rzeczy, które każdy mężczyzna powinien mieć w swojej garderobie.

Dużo mówi się obecnie o chromoterapii. Co Pani sądzi o wpływie kolorów na życie człowieka?
Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą że jestem kolorowa. Uwielbiam mieszać kolory. Czasem w bardzo zaskakujący sposób. Coś, co dla innych jest niekoniecznie do przyjęcia dla mnie jest oczywiste. Szukając materiałów do moich kolekcji przewertowałam mnóstwo stron internetowych, odwiedziłam wiele hurtowni, bo najważniejsze dla mnie było to, żeby pokazać, że chłopaków można ubierać modnie, ale też używając do tego kolorów. Początkowo bardzo trudno było przekonać do tego klientów, jednak kiedy zrobiliśmy sesje zdjęciowe na zewnątrz, przy pięknym świetle pokazując wszystkie detale, wykończenia, które są taką wisienką na torcie nasi klienci powoli przekonali się do tych kolekcji. Moją wielką satysfakcją jest to, iż przekonałam rodziców, że mamy mi ufają. Pokazałam jak można łączyć barwy, nawet te nazwijmy trudne. Mieliśmy piękne marynarki w kolorze truskawkowym. Początkowo w ogóle nie było nimi zainteresowania, musiałam trochę przekonywać mamy, że to jest fajny produkt, że to im się spodoba. I na szczęście się nie pomyliłam. To jest tylko kwestia zmiany standardowych przyzwyczajeń: nie musimy ubierać tylko czarnego, albo granatowego garnituru. Inne kolory skutecznie konkurują, a przede wszystkim jest tak zwany „efekt wow!” To się zapamiętuje. Wiem, jak kolory oddziaływują na człowieka. U mnie się to sprawdza, kiedy ubiorę coś kolorowego, wiem, że ten dzień będzie dobry, miły. I tego próbuję się trzymać, choć czasami lubię założyć coś jednolitego, ciemnego. Ale rzadko.

Skąd pomysł? Jak powstała marka MUSKATOS?

Pomysł tak naprawdę zrodził się w momencie kiedy zaszłam w trzecią ciążę. Mamy liczną rodzinę i praktycznie co tydzień spotykaliśmy się na jakiś rodzinnych uroczystościach. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że moje dzieci wiecznie wyglądają tak samo. A ile musiałam się naszukać, żeby znaleźć coś naprawdę fajnego. I wtedy pomyślałam, że trzeba to zmienić. Pani Basia, która szyje dla mnie zamówienia indywidualne i na miarę, przeszła ze mną gehennę. Dobierałyśmy materiały, fasony, robiłyśmy mnóstwo poprawek. Moi chłopcy przymierzali, dzielili się swoimi wrażeniami, że tu uwiera, tu krępuje. Zmieniałyśmy tak długo aż wszystko idealnie pasowało. Bo najważniejsze dla mnie było i jest to, żeby dzieciaki czuły się w tych ubraniach swobodnie.
Uważam, że jeśli my rodzice możemy się ubrać elegancko, to chciałabym, aby moje dzieci wyglądały tak samo jak ja. I od tego wszystko się zaczęło. Rozpoczęłam przygotowania, które trwały rok. Trzeba było przygotować stronę internetową, wykroje, nośną nazwę. MUSKATOS – to połączenie słów muszkieter i Katowice. Moi synowie to właśnie trzech muszkieterów. Oni są modelami wszystkich kolekcji. Długo zastanawiałam się czy ten pomysł się uda, czy spełnię swoje marzenia. Dużo nauczyłam się od własnych dzieci. Patrząc na nich każdego dnia widzę jak szybko rosną i jak szybko płynie czas. Więc pomyślałam kiedy jak nie teraz. Marzenia trzeba spełniać. Zaczęliśmy od chłopięcych projektów. Może przyjdzie czas też na dziewczęce. Gdzieś tam w głowie drzemie mi pomysł stworzenia kolekcji : chłopcy, dziewczynki, brat, siostra, mama, tata. W kwietniu uszyłam sukieneczkę, taką typową Channelkę. Spodobała się. Jednak moim priorytetem są garnitury i marynarki. Moda chłopięca. Dla dziewczynek jest wiele sklepów, marek modowych. Jest tego mnóstwo. Jesteśmy chyba jedyną firmą, która szyje takie ubrania dla chłopaków. Dbam o wszystko: odpowiedni materiał, podszewka z logo produkowana na zamówienie, własne dedykowane guziki. Każdy detal jest ważny. Na tym się skupiam. Może przyjdzie czas na dziewczynki, ale to wszystko powoli. Musimy pewnych rzeczy się nauczyć, przetestować. Nie mogę sobie pozwolić na żaden błąd.

Kto tworzy MUSKTOS? Oczywiście Pani jest mózgiem przedsięwzięcia. Jaki jest Wasz zespół? Czy jest Pani bardziej artystką, czy projektantką?

Tak naprawdę MUSKATOS to ja i moi synowie. Długo miałam wiele wątpliwości. Przekonałam się jednak, że droga jaką obrałam jest słuszna. W pewnym momencie odszedł pracownik i musiałam sobie radzić ze wszystkim sama. Te trzy, cztery miesiące uświadomiły mi, że mogę wszystko i dokładnie wiem co mam robić. Dostałam takiego przysłowiowego „kopa”. Wszystko zaczeło się układać, przyszły nowe pomysły. Na pewno wzbogacę asortyment. Pracujemy intensywnie. Gdyby całkiem niedawno ktoś mi powiedział, że będę robić to co teraz robię to bym go wyśmiała. Ja wszystkie pomysły mam w głowie, potrafię o nich opowiadać, ale niech mi nikt nie każe przelać tego na papier. Nie ma takiej opcji. Widzę oczami wyobraźni daną tkaninę, wzór, projekt. Mogę o tym opowiedzieć i wiem, czy jesteśmy w stanie to zrobić, czy nie. Nie wiem, czy jestem artystką. Nie potrafię sobie wyobrazić jakby się ten artyzm miał u mnie objawiać. Po prostu mam taki dar, że widzę dany produkt, wiem jak ma wyglądać i przekazuje swoje wizje osobom, które to wykonują fizycznie. Chyba jestem bardziej projektantką, ale jeszcze nie w stu procentach idealną. Dopiero się uczę. Mam dobry, profesjonalny zespół i rozumiemy się doskonale. To wszystko spina się w całość z której wynikają konkretne efekty.

Jak wygląda praca z małymi modelami podczas sesji zdjęciowych?

Jestem bardzo upartą osobą i jak sobie coś postanowię to zrobię wszystko, aby osiągnąć wyznaczony cel.Pierwsza nasza sesja zdjęciowa to była tragedia. Za bardzo chyba mi zależało, żeby wszystko wyszło ok. Strofowałam synów, mówiłam a stań tak, a siak, a tak nie rób. Wiem, że dla nich było to bardzo męczące i stresujące. Na szczęście natychmiast to zrozumiałam i kolejne sesje były już całkiem inne i przede wszystkim dla chłopców mniej stresujące. Oczywiście, pewne zdjęcia trzeba zrobić według ustalonych norm, ale większość robiona była na luzie, podczas zabawy. Synowie kiedyś zapytali: mamo, po co my to robimy? Wytłumaczyłam im, że MUSKATOS powstał dla nich, że są twarzami marki, że pomagają mi spełnić marzenie. Antoś zrozumiał to bardzo szybko i jest z tego bardzo dumny. Leon też. Teraz zawsze są gotowi do pracy, pozowania. Większość zdjęć robimy jednak podczas zabawy itp. Oni wtedy lepiej się czują i chętnie wykonują swoją pracę. Owszem, czasem muszę ich trochę „przekupić”. Franek jest bardzo upartym małym człowiekiem, i nie mogę go do niczego zmuszać bo to by go zniechęciło. Leon jak ma dobry humor robi sesje w ekspresowym tempie i wychodzi na zdjęciach rewelacyjnie. Śmiejemy się, że on nawet nie musi się starać. Bo ma to coś. A na Antka zawszę mogę liczyć. Moje dziecko jeszcze nigdy mnie nie zawiodło. Jak bracia odmawiają współpracy, to wiem, że on stanie na wysokości zadania. Praca poprzez zabawę i większy luz lepiej się sprawdza. Ja cofnęłam się do tyłu i tylko trzymam pieczę nad całością z tylnego siedzenia. Wiem, że te sesje są długie, męczące więc staram się chłopakom jakoś uatrakcyjnić ten czas, aby te częste przebierania się, pozowania odbywały się w jak najlepszej dla nich atmosferze. 

Chłopcy rosną i będą coraz starsi. Koleją rzeczy w pewnym momencie zabraknie ich jako modeli. Co dalej? Jakie ma Pani plany na przyszłość?

Wiedziałam, że padnie to pytanie (śmiech). Zacznę od innej strony. Pierwszą marynarkę uszyłam dla męża i od tego wszystko się zaczęło. Później znajomi i tak dalej. Potrzeba ubrania synów w sposób nie sztampowy spowodowała, że powstał MUSKATOS. Szyję dla chłopaków, ale też dla mężczyzn. Niedawno uszyłam garnitur dla chłopaka na osiemnastkę i przyznam, że jestem z niego bardzo dumna. Mamy często pytają: a uszyje Pani też dla mojego męża? Oczywiście szyjemy. Powiem tak: Antek ma dopiero 9 lat, więc mam co najmniej sześć lat. Leon ma ich 6 więc to co najmniej 10 lat. Franek ma lat cztery więc to kolejne lata. Jestem bezpieczna na co najmniej dekadę. Nie wiem jak będzie dalej. Nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość. Wychodzę z założenia, iż nie wiedząc co będzie jutro tym bardziej nie wiem co będzie za dziesięć lat. Codziennie mam nowe pomysły, codziennie dzieje się coś nowego. Trzeba to sobie wszystko poukładać, a potem planować co dalej.

Co Pani sądzi o szkolnej modzie? Powinny obowiązywać mundurki, czy luz i dowolność?

Moim marzeniem zawsze było, aby moje dzieci chodziły do szkoły, gdzie obowiązują mundurki. Uwielbiam je. Z drugiej strony wiem też, że dzieciom trzeba dać wybór. Jeżeli chcieliby chodzić do takiej szkoły, poszliby, jeśli nie to nie mogę ich do tego zmusić bo będą nieszczęśliwi. Zdarza się, że rodzice przychodzą do mnie i sami wybierają garnitur zamiast zostawić wybór dziecku. Próbują narzucić w co ma się ubrać i w czym mu będzie najlepiej. Tak to nie działa. Dajmy dziecku wybrać, spróbować, przymierzyć to w czym dobrze będzie się czuł. I to działa. Ci chłopcy wychodzą ode mnie szczęśliwi i dumni, że sami wybrali sobie garnitur, taki jaki chcieli. Ja mam ten plus, że moi chłopcy chętnie ubierają wszystko co im pokażę i z tego bardzo się cieszę.

]]>
Koncerty to nie wszystko http://metropolitansilesia.pl/2021/07/20/koncerty-to-nie-wszystko/ Tue, 20 Jul 2021 17:20:28 +0000 http://metropolitansilesia.pl/?p=3353

Koncerty to nie wszystko

Jerzy Rzewski
Jerzy Rzewski

Proszę opowiedzieć  o historii firmy, jej początkach i obecnych kierunkach działania:
Grupa Water & Wastewater Technic, do której należy WWT Polska Sp. z o.o. świętowała niedawno 20 lecie działalności. Trzon firmy stanowi kilka osób, z różnych krajów Europy związanych z branżą wodną, którzy ponad dwadzieścia lat temu postanowili wykorzystać swoje wykształcenie, doświadczenia zawodowe i charyzmę, aby stworzyć nowoczesny zespół fachowców w kilku krajach Europy. Dziś do grupy WWT należy kilkanaście prężnych oddziałów: główny WWT GmbH w Niemczech oraz w Austrii, Szwajcarii, Holandii, Wielkiej Brytanii, Belgii, Hiszpanii, Chorwacji, Słowacji, Czechach, Rosji i na Ukrainie. To z czego jesteśmy dumni i to co nas łączy to wspólna marka preparatów chemicznych Waterdos, Acidcleaner do kondycjonowania wody i czyszczeń chemicznych w układach technologicznych: grzewczych, kotłowych, chłodniczych oraz Aquados – dla wody pitnej. Nasz polski oddział swoim Klientom ma do zaoferowania pełną gamę urządzeń do uzdatniania wody i oczyszczania ścieków. Świadczymy usługi dla wielu gałęzi przemysłu: energetyka, motoryzacja, przemysł tworzyw sztucznych, metalurgia, górnictwo, transport lotniczy, przemysł spożywczy i wiele innych. Nasza współpraca zawsze zaczyna się od rozpoznania potrzeb Klienta, od wykonania analiz, obliczeń, często testów pilotażowych. Jakość naszych usług w zasadzie od początku działania firmy cały czas jest nadzorowana i optymalizowana dzięki procedurom ISO 9001-2000. Starania naszej firmy były wielokrotnie zauważone w różnych konkursach. Możemy pochwalić się m.in. certyfikatem D&B Przejrzysta Firma, tytułem Jakość Roku, Firma świadoma ekologicznie, Gepardy Biznesu i wiele innych. Największym dla nas wyróżnieniem jest jednak zaufanie naszych Klientów oraz wieloletnia współpraca. Stając przed życiową decyzją o zbudowaniu profesjonalnej marki WWT Polska zdawałem sobie sprawę, że czeka mnie jeszcze jedno trudne zadanie, a mianowicie dużo się teraz mówi o budowie zespołu marzeń. Mnie się udało zgromadzić taki zespół, mam wokół siebie zgranych, wykwalifikowanych i odpowiedzialnych ludzi – co jest niewątpliwie moim sukcesem, to co stworzyliśmy jednak wspólnie, jest naszym wielkim sukcesem.

Jak Pandemia wpłynęła na działania i rozwój firmy?

W pandemię firma weszła na szczęście trochę siłą rozpędu. Kilka zakontraktowanych wcześniej umów na realizację i stałe umowy na serwis okazały się być nieocenione w momencie kiedy na skutek niepewności, która zapanowała na rynku Klienci ograniczyli zakupy i zawiesili planowane inwestycje. Wymuszone postoje w zakładach z jednej strony dla nas skutkowały brakiem zamówień na preparaty chemiczne, ale też z drugiej strony dawały szanse na prace remontowe, które można wykonać wyłącznie w przerwach produkcyjnych. Ponieważ w grupie naszych Klientów znajdują się również instytucje będące częścią infrastruktury krytycznej zostaliśmy przez nie wskazani na listę dostawców i wykonawców kluczowych dla zachowania ciągłości infrastruktury krytycznej kraju. Tym samym zachowanie dyspozycyjności dla naszych Klientów w czasie pandemii i wynikających z niej ograniczeń było i jest cały czas dodatkowym wyzwaniem.

Jakie instalacje najczęściej wykonujecie i które sprawiają największe problemy?

W naszych instalacjach wykorzystujemy procesy odżelaziania, odmanganiania, zmiękczania, demineralizacji oraz dezynfekcji. Technologię dobieramy w oparciu o procesy filtracji, koagulacji, techniki jonitowe oraz w oparciu o procesy membranowe tj.: mikrofiltracja, ultrafiltracja, nanofiltracja w różnych konfiguracjach dopaso-wanych do możliwości technicznych i finansowych Klienta. W naszych aplikacjach kładziemy nacisk na niezawodność, ekonomiczną eksploatację oraz możliwie największe oszczędności energetyczne i wodne. Ideałem dla naszych Klientów jest poszukiwanie takich rozwiązań technicznych, które pozwalają oszczędzać i wodę i energię, ale jednocześnie takich, których stopa zwrotu inwestycji roczna, dwu, czy też trzy letnia daje wymierne skutki dla środowiska ale też dla finansów Klienta. Część Klientów nie posiada działów utrzymania ruchu, ani też osób odpowiedzialnych za układy wodne – dla tej grupy Klientów proponujemy umowy serwisowe w ramach, których to my zapewniamy serwis, analizy i bieżące dostawy materiałów eksploatacyjnych.

Woda i jej użytkowanie to coraz większy problem dla świata, co możemy zrobić, aby procesy jej pozyskiwania, oczyszczania udoskonalić? Jak postrzega Pan świadomość ludzką w tym obszarze?

Wbrew powszechnej opinii świadomość ludzi dotycząca jakości wody i przeciwdziałaniu utracie wody jest coraz większa. Wielu spośród klientów szuka rozwiązań oszczędzających wodę, eliminuje wycieki, stosuje efektywniejsze urządzenia gospodarstwa domowego. Klienci zwracają uwagę na uzdatnianie i dezynfekcję wody. Widzą oni różnicę stosując urządzenia do uzdatniania i kondycjonowania wody, które eliminują wytrącanie kamienia w czajnikach, pralkach i bojlerach. Stosując preparaty chemiczne z grupy Aquados eliminując jednocześnie problem twardej wody i korozję – pozbywamy się kamienia z powierzchni grzejnych jak i efektu brązowej wody. Racjonalna gospodarka wodno-ściekowa jest myślą przewodnią w wielu projektach realizowanych przez naszych klientów w zakładach przemysłowych.Coraz więcej klientów decyduje się na etapie zakupu urządzeń produkcyjnych wykorzystujących wodę, układów kotłowych czy też układów chłodzenia na konsultację z naszą firmą mającą na celu taki dobór materiałów, z których wykonane będą urządzenia i instalacje, aby jakość wody, jej zużycie i koszty kondycjonowania była jak najbardziej ekonomiczne.

Jakie firma prowadzi działania poza podstawową działalnością? Wspieracie Fundacje? Działalność kulturalną? Sport?

Tak, wspieramy wszelkie lokalne inicjatywy. Przez wiele lat z dużymi sukcesami pod nazwą WWT Polska działała drużyna piłki halowej zdobywając wiele wyróżnień i trofeów. Wśród różnych akcji, które mieliśmy przyjemność wspierać jest też UKS WODNIK – gdzie dołożyliśmy swoją cegiełkę na dojazdy dzieci na basen. Udzielamy wsparcia dla osób niepełnosprawnych i Fundacji takich jak “Gramy do Końca”. Od wielu już lat wspieramy Festiwal Twórczości Chrześcijańskiej „Gloria Dei”. Wszystkim fundacjom, z którymi mieliśmy przyjemność współpracować dziękujemy i życzymy wytrwałości w dalszych działaniach.

Pańska droga biznesowa jest długa i bardzo bogata. Proszę nam o tym opowiedzieć.
To faktycznie długa i burzliwa droga. Kiedy byłem na 5 roku studiów wyjechałem na pierwszy kontrakt do Kazachstanu. Potem przyszedł czas na Austrię. Imałem się różnych zajęć: pracowałem na targach, w firmie reklamowej, a popołudniami roznosiłem lokalne gazety. Później wyjechałem do Niemiec, gdzie zastał mnie stan wojenny. Gdy się skończył wróciłem do Polski, ale jako „niespokojny duch” szybko wyjechałem na kontrakt na Węgry. Trwało to kilka lat. Po powrocie do kraju długo nie zagrzałem miejsca i wyjechałem do Stambułu. Znów nie trwało to długo. Wróciłem i z moim niemieckim partnerem założyłem Spółkę… niestety biznes nie wypalił, zadłużyliśmy się. Więc co? Kolejny wyjazd do Niemiec, aby odrobić długi i kredyty. I tak wielokrotnie rozdarty między Polską, a Europą. W końcu trafiłem do firmy, która zajmowała się dokładnie tym, co robię teraz. Po pewnym czasie, gdy właściciele sprzedali firmę innej, konkurencyjnej powiedziałem: dość! Dogadaliśmy się z kolegami z branży i tak powstało WWT. Rozpoczęła się nasza ekspansja. Dogadaliśmy się z Hiszpanami gdzie założyliśmy oddział w Madrycie, z Rosjanami, stworzyliśmy oddział na Ukrainie, na Słowacji, w Czechach. Dzięki tym działaniom moje życie wyglądało tak: pół roku w samolocie, pół roku w Polsce. Oczywiście, pandemia nam to trochę pokrzyżowała.

Włada Pan chyba wieloma językami?
No tak ( śmiech) najdziwniejszy to węgierski. Władam biegle niemieckim i czeskim. Daję sobie radę z angielskim i rosyjskim.

Jakie ma Pan pasje?
Największa pasja to żeglarstwo. Co rok z przyjaciółmi żeglujemy po Morzu Śródziemnym, w Chorwacji. Zawsze pływamy w tym samym, sprawdzonym zespole.

]]>
Firma świadoma ekologicznie http://metropolitansilesia.pl/2021/07/20/firma-swiadoma-ekologicznie/ Tue, 20 Jul 2021 17:00:30 +0000 http://metropolitansilesia.pl/?p=3345

Firma świadoma ekologicznie

Jacek Adamczyk
Jacek Adamczyk

Fot. Maja Maciejko

Proszę opowiedzieć  o historii firmy, jej początkach i obecnych kierunkach działania:
Grupa Water & Wastewater Technic, do której należy WWT Polska Sp. z o.o. świętowała niedawno 20 lecie działalności. Trzon firmy stanowi kilka osób, z różnych krajów Europy związanych z branżą wodną, którzy ponad dwadzieścia lat temu postanowili wykorzystać swoje wykształcenie, doświadczenia zawodowe i charyzmę, aby stworzyć nowoczesny zespół fachowców w kilku krajach Europy. Dziś do grupy WWT należy kilkanaście prężnych oddziałów: główny WWT GmbH w Niemczech oraz w Austrii, Szwajcarii, Holandii, Wielkiej Brytanii, Belgii, Hiszpanii, Chorwacji, Słowacji, Czechach, Rosji i na Ukrainie. To z czego jesteśmy dumni i to co nas łączy to wspólna marka preparatów chemicznych Waterdos, Acidcleaner do kondycjonowania wody i czyszczeń chemicznych w układach technologicznych: grzewczych, kotłowych, chłodniczych oraz Aquados – dla wody pitnej. Nasz polski oddział swoim Klientom ma do zaoferowania pełną gamę urządzeń do uzdatniania wody i oczyszczania ścieków. Świadczymy usługi dla wielu gałęzi przemysłu: energetyka, motoryzacja, przemysł tworzyw sztucznych, metalurgia, górnictwo, transport lotniczy, przemysł spożywczy i wiele innych. Nasza współpraca zawsze zaczyna się od rozpoznania potrzeb Klienta, od wykonania analiz, obliczeń, często testów pilotażowych. Jakość naszych usług w zasadzie od początku działania firmy cały czas jest nadzorowana i optymalizowana dzięki procedurom ISO 9001-2000. Starania naszej firmy były wielokrotnie zauważone w różnych konkursach. Możemy pochwalić się m.in. certyfikatem D&B Przejrzysta Firma, tytułem Jakość Roku, Firma świadoma ekologicznie, Gepardy Biznesu i wiele innych. Największym dla nas wyróżnieniem jest jednak zaufanie naszych Klientów oraz wieloletnia współpraca. Stając przed życiową decyzją o zbudowaniu profesjonalnej marki WWT Polska zdawałem sobie sprawę, że czeka mnie jeszcze jedno trudne zadanie, a mianowicie dużo się teraz mówi o budowie zespołu marzeń. Mnie się udało zgromadzić taki zespół, mam wokół siebie zgranych, wykwalifikowanych i odpowiedzialnych ludzi – co jest niewątpliwie moim sukcesem, to co stworzyliśmy jednak wspólnie, jest naszym wielkim sukcesem.

Jak Pandemia wpłynęła na działania i rozwój firmy?

W pandemię firma weszła na szczęście trochę siłą rozpędu. Kilka zakontraktowanych wcześniej umów na realizację i stałe umowy na serwis okazały się być nieocenione w momencie kiedy na skutek niepewności, która zapanowała na rynku Klienci ograniczyli zakupy i zawiesili planowane inwestycje. Wymuszone postoje w zakładach z jednej strony dla nas skutkowały brakiem zamówień na preparaty chemiczne, ale też z drugiej strony dawały szanse na prace remontowe, które można wykonać wyłącznie w przerwach produkcyjnych. Ponieważ w grupie naszych Klientów znajdują się również instytucje będące częścią infrastruktury krytycznej zostaliśmy przez nie wskazani na listę dostawców i wykonawców kluczowych dla zachowania ciągłości infrastruktury krytycznej kraju. Tym samym zachowanie dyspozycyjności dla naszych Klientów w czasie pandemii i wynikających z niej ograniczeń było i jest cały czas dodatkowym wyzwaniem.

Jakie instalacje najczęściej wykonujecie i które sprawiają największe problemy?

W naszych instalacjach wykorzystujemy procesy odżelaziania, odmanganiania, zmiękczania, demineralizacji oraz dezynfekcji. Technologię dobieramy w oparciu o procesy filtracji, koagulacji, techniki jonitowe oraz w oparciu o procesy membranowe tj.: mikrofiltracja, ultrafiltracja, nanofiltracja w różnych konfiguracjach dopaso-wanych do możliwości technicznych i finansowych Klienta. W naszych aplikacjach kładziemy nacisk na niezawodność, ekonomiczną eksploatację oraz możliwie największe oszczędności energetyczne i wodne. Ideałem dla naszych Klientów jest poszukiwanie takich rozwiązań technicznych, które pozwalają oszczędzać i wodę i energię, ale jednocześnie takich, których stopa zwrotu inwestycji roczna, dwu, czy też trzy letnia daje wymierne skutki dla środowiska ale też dla finansów Klienta. Część Klientów nie posiada działów utrzymania ruchu, ani też osób odpowiedzialnych za układy wodne – dla tej grupy Klientów proponujemy umowy serwisowe w ramach, których to my zapewniamy serwis, analizy i bieżące dostawy materiałów eksploatacyjnych.

Woda i jej użytkowanie to coraz większy problem dla świata, co możemy zrobić, aby procesy jej pozyskiwania, oczyszczania udoskonalić? Jak postrzega Pan świadomość ludzką w tym obszarze?

Wbrew powszechnej opinii świadomość ludzi dotycząca jakości wody i przeciwdziałaniu utracie wody jest coraz większa. Wielu spośród klientów szuka rozwiązań oszczędzających wodę, eliminuje wycieki, stosuje efektywniejsze urządzenia gospodarstwa domowego. Klienci zwracają uwagę na uzdatnianie i dezynfekcję wody. Widzą oni różnicę stosując urządzenia do uzdatniania i kondycjonowania wody, które eliminują wytrącanie kamienia w czajnikach, pralkach i bojlerach. Stosując preparaty chemiczne z grupy Aquados eliminując jednocześnie problem twardej wody i korozję – pozbywamy się kamienia z powierzchni grzejnych jak i efektu brązowej wody. Racjonalna gospodarka wodno-ściekowa jest myślą przewodnią w wielu projektach realizowanych przez naszych klientów w zakładach przemysłowych.Coraz więcej klientów decyduje się na etapie zakupu urządzeń produkcyjnych wykorzystujących wodę, układów kotłowych czy też układów chłodzenia na konsultację z naszą firmą mającą na celu taki dobór materiałów, z których wykonane będą urządzenia i instalacje, aby jakość wody, jej zużycie i koszty kondycjonowania była jak najbardziej ekonomiczne.

Jakie firma prowadzi działania poza podstawową działalnością? Wspieracie Fundacje? Działalność kulturalną? Sport?

Tak, wspieramy wszelkie lokalne inicjatywy. Przez wiele lat z dużymi sukcesami pod nazwą WWT Polska działała drużyna piłki halowej zdobywając wiele wyróżnień i trofeów. Wśród różnych akcji, które mieliśmy przyjemność wspierać jest też UKS WODNIK – gdzie dołożyliśmy swoją cegiełkę na dojazdy dzieci na basen. Udzielamy wsparcia dla osób niepełnosprawnych i Fundacji takich jak “Gramy do Końca”. Od wielu już lat wspieramy Festiwal Twórczości Chrześcijańskiej „Gloria Dei”. Wszystkim fundacjom, z którymi mieliśmy przyjemność współpracować dziękujemy i życzymy wytrwałości w dalszych działaniach.

Pańska droga biznesowa jest długa i bardzo bogata. Proszę nam o tym opowiedzieć.
To faktycznie długa i burzliwa droga. Kiedy byłem na 5 roku studiów wyjechałem na pierwszy kontrakt do Kazachstanu. Potem przyszedł czas na Austrię. Imałem się różnych zajęć: pracowałem na targach, w firmie reklamowej, a popołudniami roznosiłem lokalne gazety. Później wyjechałem do Niemiec, gdzie zastał mnie stan wojenny. Gdy się skończył wróciłem do Polski, ale jako „niespokojny duch” szybko wyjechałem na kontrakt na Węgry. Trwało to kilka lat. Po powrocie do kraju długo nie zagrzałem miejsca i wyjechałem do Stambułu. Znów nie trwało to długo. Wróciłem i z moim niemieckim partnerem założyłem Spółkę… niestety biznes nie wypalił, zadłużyliśmy się. Więc co? Kolejny wyjazd do Niemiec, aby odrobić długi i kredyty. I tak wielokrotnie rozdarty między Polską, a Europą. W końcu trafiłem do firmy, która zajmowała się dokładnie tym, co robię teraz. Po pewnym czasie, gdy właściciele sprzedali firmę innej, konkurencyjnej powiedziałem: dość! Dogadaliśmy się z kolegami z branży i tak powstało WWT. Rozpoczęła się nasza ekspansja. Dogadaliśmy się z Hiszpanami gdzie założyliśmy oddział w Madrycie, z Rosjanami, stworzyliśmy oddział na Ukrainie, na Słowacji, w Czechach. Dzięki tym działaniom moje życie wyglądało tak: pół roku w samolocie, pół roku w Polsce. Oczywiście, pandemia nam to trochę pokrzyżowała.

Włada Pan chyba wieloma językami?
No tak ( śmiech) najdziwniejszy to węgierski. Władam biegle niemieckim i czeskim. Daję sobie radę z angielskim i rosyjskim.

Jakie ma Pan pasje?
Największa pasja to żeglarstwo. Co rok z przyjaciółmi żeglujemy po Morzu Śródziemnym, w Chorwacji. Zawsze pływamy w tym samym, sprawdzonym zespole.

]]>
Metropolia: Sosnowiec http://metropolitansilesia.pl/2021/07/20/metropolia-sosnowiec/ Tue, 20 Jul 2021 16:23:42 +0000 http://metropolitansilesia.pl/?p=3318

Metropolia: Sosnowiec

Czy warto zamieszkać w Sosnowcu?

– rozmowa z Prezydentem Miasta Arkadiuszem Chęcińskim

Szanowny Panie Prezydencie, czy decyzję o powołaniu Metropolii śląsko-zagłębiowskiej uważa Pan za słuszną?  Co Pana zdaniem zyskuje, a co traci Sosnowiec  po powołaniu do życia Metropolii?

Jak najbardziej słuszna. Metropolia ma wiele plusów – dzięki niej, najważniejsze dla mieszkańców usługi, takie jak transport czy rozwój i promocja obszaru są zarządzane przez jeden podmiot, który bierze pod uwagę potrzeby całej metropolii. Z naszej perspektywy, perspektywy miasta chodzi o to, aby potrzeby Sosnowca były równoważne z potrzebami innych miast i to się dzieje. Oczywiście jeśli widzimy, że coś można zrobić inaczej, lepiej, rozmawiamy o tym, pokazujemy gdzie tkwi problem. Nie tak dawno apelowaliśmy o sfinansowanie dodatkowych kursów pociągów w Sosnowcu, Sławkowie i Dąbrowie Górniczej. Trasa Sławków – Katowice liczy dziesięć przystanków. Potencjał tej linii kolejowej jest ogromny. Dla porównania autobus M4, który zatrzymuje się w pobliżu przystanku kolejowego w Kazimierzu Górniczym, jedzie do Katowic 45 minut, pociąg 25 min. Podobnie jest w pobliżu stacji Sosnowiec-Porąbka skąd linia 835 jadąca bezpośrednio do Katowic pokonuje trasę w 50 minut, a pociąg tylko w 22 minuty. Nie myślimy kategoriami co zyskujemy, a co tracimy. Działajmy tak, aby wszystkim nam w metropolii żyło się lepiej. Razem po prostu możemy więcej. Oczywiście pamiętajmy, że to dopiero  początki Metropolii. Efekty jej działalności mieszkańcy odczują tak naprawdę dopiero za kilka lat.

Czym może pochwalić się Sosnowiec na tle innych, wiodących miast naszego województwa?
Nie chcemy się porównywać z innymi miastami. Naszymi działaniami, inwestycjami chcemy pokazać co mamy do zaoferowania i zachęcić do zamieszkania u nas, a z drugiej strony zatrzymać tych, którzy myślą o opuszczeniu  Sosnowca. Wysyp inwestycji mieszkaniowych, który mamy obecnie to dla nas sygnał, że stolica Zagłębia Dąbrowskiego to doskonałe miejsce do życia. Sami wpisujemy się w ten trend budując pierwsze od dziesiątek lat mieszkania komunalne. Staramy się tak równoważyć nasze inwestycje, aby pamiętać o wszystkich grupach wiekowych. Z jednej strony powstaje Zagłębiowski Park Sportowy w skład którego wejdą stadion, hala sportowa i lodowisko, z drugiej trwają prace przy powstaniu nowego Egzotarium, a w zasadzie Centrum Edukacji Ekologicznej. Modernizujemy drogi, kierowcy mogą już jeździć po wyremontowanej części DK 94, która w Sosnowcu prezentuje się w końcu na poziomie światowym. Dołem puściliśmy tranzyt, wiaduktem ruch miejski, rozładowaliśmy w ten sposób korki, które tworzyły się na granicy miasta z Dąbrową Górniczą. Stale powiększamy naszą ofertę rekreacyjną, powstają kilometry ścieżek rowerowych, jednocześnie na terenach inwestycyjnych pojawiają się kolejne firmy dające zatrudnienie. Tak można wymieniać w nieskończoność. Prościej będzie przyjechać i odwiedzić nasze miasto, które zmienia się praktycznie z dnia na dzień.

Powstała Karta Nowego Mieszkańca, jakie korzyści przy-nosi społeczeństwu, a jakie Urzędowi?

Celem akcji „Karta Nowego Mieszkańca – warto zamieszkać w Sosnowcu” jest promowanie oferty kulturalno-sportowej miejskich jednostek. Karta wydawana jest jednorazowo i bezpłatnie i ważna jest przez rok. Warunkiem uprawniającym do otrzymania Sosnowieckiej Karty Nowego Mieszkańca jest zameldowanie się na stałe w Sosnowcu. Oczywiście w związku z pandemią sprawy proceduralne zostaną tak poprowadzone, aby nikt nie był stratny. Miasta się wyludniają, dlatego nie możemy siedzieć z założonymi rękami, tylko wyjść z ofertą, pokazać, że to właśnie u nas warto zostać, czy też się wprowadzić. Musimy zachęcić ludzi do tego, aby nie chcieli Sosnowca opuszczać, a zarazem przekonywać, że warto się u nas osiedlić. Stąd takie działania. Każda osoba, która zamieszka na stałe w Sosnowcu, otrzyma specjalną kartę zapewniającą roczne zniżki w licznych miejskich instytucjach, zarówno kulturalnych, jak i sportowych. Karta upoważnia m.in. do 50 proc. upustu na imprezy kulturalne.

Proszę rozwinąć temat dofinansowania dla przedsiębiorców dotyczącego wspierania efektywności energetycznej.

Zachęcamy przedsiębiorców do udziału w programie Program „50 kW na start”, który wspiera przedsięwzięcia z zakresu odnawialnych źródeł energii dla średnich, małych i mikroprzedsiębiorców. Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach ogłosił właśnie nabór wniosków na przedsięwzięcia polegające na zabudowie mikroinstalacji fotowoltaicznych, tj. instalacji o mocy do 50 kW z terenu województwa śląskiego. Zachęcamy naszych przedsiębiorców do udziału w programie.

Pozostając w sferze biznesu: jak Miasto wykorzystuje środki unijne? Powstał ciekawy program „Zagłębiowskie wsparcie na starcie” – na czym on polega?

Projekt „Zagłębiowskie wsparcie na starcie” jest realizowany przez mieszczącą się w Sosnowcu Agencję Rozwoju Lokal-nego S.A. Celem projektu jest rozwój przedsiębiorczości poprzez wsparcie samozatrudnienia mieszkańców miast Dąbrowa Górnicza, Sosnowiec oraz Będzin, w wieku powyżej 30 roku życia pozostających bez zatrudnienia oraz osób zatrudnionych na umowach krótkoterminowych, pracujących w ramach umów cywilno-prawnych (których miesięczne zarobki nie przekraczają wysokości minimalnego wynagrodzenia), ubogich pracujących, imigrantów, reemigrantów, osób odchodzących z rolnictwa i ich rodzin, zmierzające do długotrwałej aktywizacji zawodowej i przybliżenie ich do rynku. Jeśli chodzi o wykorzystanie środków unijnych to Sosnowiec w ciągu sześciu ostatnich lat otrzymał z Unii około miliarda złotych dofinansowania na realizację miejskich inwestycji oraz tych, które prowadziły jednostki zależne lub należące do miasta. Ta kwota chyba najlepiej obrazuje jak wykorzystujemy pieniądze unijne. W tym miejscu trzeba podziękować tym, którzy na co dzień przygotowują wnioski, a więc naszym urzędnikom. Gdybyśmy je źle przygotowywali to o tych środkach moglibyśmy zapomnieć.

Fot. UM Sosnowiec

 

Miasto dużą wagę przywiązuje do rekreacji i sportu. Co w tym zakresie ostatnio zrobiliście?

Tak jak wcześniej wspominałem sport i rekreacja to dziedziny, o które w Sosnowcu dbamy, które stale rozwijamy. Pną się mury obiektów Zagłębiowskiego Parku Sportowego. Niebawem będziemy mieli trzy nowoczesne obiekty sportowe, które znajdować się będą w ścisłym sąsiedztwie. Proszę pokazać mi drugie takie miejsce, gdzie stadion, hala i lodowisko są obok siebie? A wszystko to w sąsiedztwie Górki Środulskiej, obiektu rekreacyjnego, z którego zimą mogą korzystać narciarze, a latem biegacze, rowerzyści czy po prostu osoby lubiące spacery. Do tego jeden z ogrodów jordanowskich, a więc gigantyczny plac zabaw, mieści się właśnie w tym miejscu. Nie zapominamy o innych obiektach, na których na codzień trenują sosnowieccy sportowcy. Wyremontowaliśmy hale w Niwce i w Milowicach. Trwają prace przy modernizacji krytej pływalni przy ul. Żeromskiego. Powstają obiekty w ramach budżetu obywatelskiego, m.in. tężnie solankowe. Naszym oczkiem w głowie są ścieżki rowerowe, które zostały tak poprowadzone, aby spokojnie można było dojechać z jednego końca miasta na drugi. Warto także wspomnieć o boiskach przyszkolnych. Dziś praktycznie każda szkoła ma boisko, o którym jeszcze do niedawna dzieci i młodzież mogła tylko pomarzyć.

Jaki wpływ na funkcjonowanie Miasta i Urzędu ma Pandemia Covid-19? Jak sobie z tym radzicie?

Urząd cały czas funkcjonował i funkcjonuje w taki sposób, aby nie ucierpieli mieszkańcy. Przechodziliśmy na tryb zdalny, ale w taki sposób, aby wszystkie sprawy sosnowiczanie mogli na bieżąco załatwiać. Myślę, że nam się to udało. Najważniejsze, że COVID nie przerwał naszych inwestycji. Oczywiście pojawiały się pewne problemy, ale niemal wszystko co mieliśmy zaplanowane udało się zrealizować. Myślę, że radzimy sobie z pandemią. W wielu obszarach planowaliśmy pewne działania z wyprzedzeniem, jak choćby przygotowanie punktu szczepień masowych. Zanim dotarły szczepionki punkt już był w gotowości. Dziękuję mieszkańcom za wyrozumiałość. W końcu w takich warunkach przyszło nam działać po raz pierwszy i mam nadzieję, że niebawem wrócimy do normalności w pełnym tego słowa znaczeniu.

Jakie ma Pan Prezydent plany rozwojowe Miasta na najbliższy rok, dwa?

Przede wszystkim czekamy na informacje o zasadach na jakich samorządy będą mogły ubiegać się o dofinansowanie na planowane inwestycje. Mamy naprawdę wiele pomysłów, ale musimy wiedzieć na jakie wsparcie funduszy zewnętrznych możemy liczyć, jakie warunki musimy spełnić. Najbliższe lata to z jednej strony nadzór nad trwającymi już inwestycjami, o których już wspominałem czyli Zagłębiowski Park Sportowy rośnie oraz nowe Egzotarium. To będzie obiekt, który wspólnie z ZPS-em zmieni oblicze naszego miasta. Z drugiej strony czeka nas upragniona inwestycja dotycząca nowego węzła, który powstanie w Klimontowie i połączy tę część miasta z drogą ekspresową S1. Liczymy, że niebawem rozpoczną się prace projektowe nad węzłem, a później sama budowa. Czekam też na dobudowę dwóch torów kolejowych przeznaczonych dla pociągów lokalnych. To bardzo ważna inwestycja, która będzie prowadzona przez PKP PLK, dotyczy nie tylko samych torów, ale budowy nowych przestanków kolejowych w tym na Środuli w okolicach ulicy Chemicznej. Ta inwestycja łączy się ze zmianami w komunikacji autobusowej, ponieważ w naszej ocenie to kolej w dużej mie-rze przejmie pasażerów podróżujących z Sosnowca do Katowic i Gliwic. Zmieni się też komfort pasażerów korzystających z tramwajów. Trwa budowa nowej linii do centrum Zagórza, wymienione zostaną tory wzdłuż ulicy 1 Maja, Andersa, Małachowskiego i Wojska Polskiego. Całą komunikację publiczną w najbliższych latach czeka prawdziwa rewolucja. Postawiliśmy też przed sobą ambitne zadanie zlikwidowania starych kopciuchów. Na mieszkańców czeka kilka programów z których mogą pozyskać dofinansowanie zarówno na wymianę pieca jak i ocieplenie budynku. Program Czyste Powietrze, Stop Smog czy nasze miejskie granty dają mieszkańcom możliwość pozyskania nawet 60 tysięcy złotych. To będą wyjątkowo intensywne lata, ale nikt nie narzeka na ilość pracy, bo wszyscy widzimy jakie to przynosi efekty i jak mocno zmienia się nasz Sosnowiec.

I na koniec pytanie osobiste: Jak Pan Prezydent spędza wolny czas? Jakie ma Pan pasje?
Wszyscy, którzy choć trochę mnie znają wiedzą, że najchętniej spędzam czas dopingując naszych sportowców. Ostatnio mogłem się radować z podwójnego sukcesu Czarnych Sosnowiec, które sięgnęły po mistrzostwo Polski i Puchar Polski w piłce nożnej.  Z chęcią relaksuję się także w naszych miejskich jednostkach kultury, których oferta jest przebogata. Wstrzymała nas trochę pandemia, ale odbijemy to sobie. Gdzie najchętniej spędzam wolny czas? W Sosnowcu, bo ja po prostu kocham to miasto.

Drogi rowerowe, komunikacja, piesi

Miasta są przyszłością ludzkości, to w nich już dziś mieszka większość ludności świata. Coraz częściej sosnowiczanki i sosnowiczanie wybierają rower jako środek transportu, znów popularne stają się spacery i w tym kierunku zmienia się Sosnowiec. W zaledwie kilka lat powstało w Sosnowcu blisko 50 kilometrów dróg rowerowych. Ich wyznaczenie nie polegało na wymalowaniu farbą na chodniku linii i umieszczeniu piktogramów informujących o drodze rowerowej. To nowe, piękne drogi rowerowe oraz chodniki. Od 2020 roku rowerzyści mogą już bezpiecznie dojechać z centrum Sosnowca do Dąbrowy Górniczej, wcześniej trasa połączyła nas z Będzinem, a niebawem powstanie droga łącząca ścisłe centrum miasta z Mysłowicami. Wspólnie z Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolią pracujemy nad velostradą, która połączy Sosnowiec z Katowicami. Stale rozbudowywany jest system Sosnowieckiego Roweru Miejskiego, który w tej chwili liczy 23 stacje. Na użytkowników czekają nie tylko standardowe rowery, ale również z fotelikami dla małych dzieci, tandemy, cargo, trójkołowe dla osób z niepełnosprawnościami, a także mniejsze rowery dla dzieci, które już potrafią jeździć na dwóch kółkach. W sumie to blisko 300 rowerów.

Piesi i rowerzyści
Zawsze budowie dróg rowerowych towarzyszy przebudowa chodników. Wszystko po to, by dać mieszkańcom realną szanse na pozostawienie samochodu przed domem. Bezpieczeństwo pieszym zapewnią wyremontowane i monitorowane przejścia podziemne. W sumie na terenie Sosnowca jest ich 18 z czego 15 zostało lub jest właśnie remontowanych. Zmiany dotyczą także przejść dla pieszych. Przy remontach i przebudowach dróg oraz chodników wykonywane są doświetlone przejścia poprawiające bezpieczeństwo i widoczność pieszych. Takie rozwiązania pojawiły się już na ul. Orlej, Ostrogórskiej i Teatralnej. Kolejne pojawią się na ul. Braci Mieroszewskich, Naftowej, Mikołajczyka, Szymanowskiego oraz kolejnym fragmencie ul. Ostrogórskiej.

Komunikacja publiczna
Pod koniec 2020 roku rozpoczęła się pierwsza od blisko 40 lat budowa zupełnie nowej linii tramwajowej w Metropolii. Linia przebiegać będzie od dotychczasowej pętli tramwajowej w Zagórzu poprzez dwupoziomowe skrzyżowanie z ul. Braci Mieroszewskich (tunelem pod jezdnią), przez nieużytki do al. Wolności, przez ul. ks. Blachnickiego i dalej wzdłuż ul. Białostockiej, al. Paderewskiego i ul. Marszałka Rydza Śmigłego do ronda im. Jana Pawła II, gdzie planowane jest zakończenie trasy pętlą tramwajową. W ramach budowy wiaduktu nad torami tramwajowymi na ul. Braci Mieroszewskich powstanie centrum przesiadkowe z przystankami tramwajowymi zlokalizowanymi pod wiaduktem i autobusowymi na wiadukcie. Połączy je klatka schodowa oraz windy. Na drugim końcu nowego odcinka przebudowane zostanie rondo, mieszcząc w środku pętlę tramwajową, a przystanki – końcowy i dwa początkowe – z torem odstawczym i punktem dyspozytorskim usytuowane zostaną w pasie dzielącym jezdnie ul. Marszałka Rydza Śmigłego. Prace warte 109 mln powinny potrwać do stycznia 2023 roku.

Jest też doskonała wiadomość dla pasażerów linii tramwajowej 24, 26 i 27. Właśnie rozpoczęły się prace przy przebudowie torów wzdłuż ulicy 1 Maja i Andersa. Wymienionych zostanie 6 kilometrów szyn oraz przebudowanych 14 peronów. Pojawią się także nowe słupy wraz z trakcją elektryczną. Tramwaje zadbają również o remonty przejazdów, zarówno tych prowadzących do indywidualnych domów, jak i osiedli. Uzupełniony też zostanie system dróg rowerowych. Inwestycja potrwa do maja 2023 roku i będzie kosztowała 24,5 mln zł. Nowe tory pojawią się również na ostatnim odcinku ulicy Małachowskiego.

Dopełnieniem zmian w transporcie szynowym jest kolej, która ma pełnić funkcję ponad lokalną. Jeszcze w tym roku powinny ruszyć roboty dotyczące dobudowy dwóch torów dla kolei regionalnej na odcinku pomiędzy Katowicami, Sosnowcem a Będzinem. Dodatkowa para torów pozwoli na zwiększenie liczby połączeń na dłuższej trasie Gliwice-Zawiercie, a także na nowe przystanki kolejowe.

Mieszkańców ucieszy pewnie fakt, że dzięki wsparciu GZM pod koniec 2021 roku zwiększy się liczba połączeń kolejowych na linii Sławków-Sosnowiec Południowy-Katowice. Dzięki współpracy z GZM ruszyły dwie pierwsze autobusowe linie metropolitalne M2 oraz M4. W ciągu kilku miesięcy na trasy wyjadą następne „emki”, a Sosnowiec zyska bezpośrednie połączenie z Tychami, Bytomiem, Piekarami Śląskimi, a strefa przemysłowa przy S1 oraz Niwka wzbogacą się o połączenie autobusowe prowadzące do ścisłego centrum Katowic. Będzie też działać połączenie z Psarami, Mierzęcicami i Ożarowicami oraz Siewierzem.

Fot. UM Sosnowiec

]]>
To nie walka o rekordy. To pasja. http://metropolitansilesia.pl/2021/07/20/to-nie-walka-o-rekordy-to-pasja/ Tue, 20 Jul 2021 15:59:54 +0000 http://metropolitansilesia.pl/?p=3310

To nie walka o rekordy. To pasja.

Agnieszka Twaróg-Kanus i Jacek Adamczyk
Agnieszka Twaróg-Kanus i Jacek Adamczyk

Panie Rektorze, jak to było w 2006 roku być najmłodszym doktorem nauk humanistycznych w Polsce?

Inspirująco i motywująco. Był to dla mnie wielki powód do dumy, ale też czynnik, który niesamowicie mobilizował. Czułem presję i zazdrość starszych kolegów, którzy czasem między wierszami sugerowali doktorat „na skróty”, bo jak to tak szybko? Bez kolejnych szczebli drabinki akademickiej? Chciałem więc udowodnić światu, że zasłużyłem na stopień naukowy, mimo że miałem niewiele ponad 20 lat. I to powodowało, że wchodziłem w bardzo ambitne projekty naukowe, prowadziłem badania w USA czy w Irlandii, jeździłem na zagraniczne konferencje, publikowałem w prestiżowych czasopismach. Pamiętam jaki szok przeżyłem na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, gdy świeżo po doktoracie w katalogu biblioteki znalazłem jedną ze swoich książek. Tymi sukcesami i działaniami potwierdzałem, że nikt mi doktoratu nie dał za ładny uśmiech, ale jest to efekt moich naukowych kompetencji, które docenia też świat nauki. Z perspektywy czasu widzę, że dzięki temu rozwinąłem skrzydła.

Uzyskanie stopnia doktora krótko po 20-stce było też trochę kwestią szczęścia?

W jakimś sensie na pewno. Udało mi się skończyć studia w ramach indywidualnego toku i zrealizować ostatnie dwa lata w rok. Gdy kończyłem politologię i dziennikarstwo, znaczną część pracy doktorskiej miałem już gotową. Jeszcze jako student pracowałem w charakterze dziennikarza w „Wiadomościach Zagłębia”. Kiedyś podczas dyżuru redakcyjnego pojawiła się u mnie Pani Maria Ćwierk, synowa legendarnego, zagłębiowskiego pisarza, publicysty i dziennikarza okresu międzywojennego Konstantego Ćwierka, która zgromadziła gigantyczne archiwum swojego teścia. Zainteresowało mnie to i zacząłem rodzinne archiwum Ćwierków skrupulatnie badać. Moje badania okazały się pionierskie, gdyż nikt przede mną tego nie wertował, nikt szerzej nie pisał o Konstantym Ćwierku. Dzięki tym badaniom okazało się, że gdy skończyłem studia, miałem praktycznie 90% materiału na doktorat. Pamiętam, że zamknąłem się na miesiąc w domku na wsi i od rana do wieczora, przez 30 dni, pisałem. Ta praca zaowocowała pozycją najmłodszego doktora nauk humanistycznych w Polsce.

Od początku studiów widział Pan siebie jako praco-wnika naukowego, wykładowcę?

Zawsze fascynowało mnie to, że ktoś może prowadzić wykład, porwać studentów, że jest w stanie zaciekawić swoją dyscypliną, zainspirować osobowością i wiedzą. Pamiętam, jak mnie wkurzało, gdy któryś z moich wykładowców przynudzał na zajęciach, marnował swój i nasz czas. Siedziałem po drugiej stronie katedry i myślałem sobie: „zrobiłbym ten wykład milion razy lepiej, a to co wygaduje ten facet, to zbrodnia na żywym organizmie uniwersytetu”. W liceum myślałem o studiach aktorskich. A potem doszedłem do wniosku, że bycie naukowcem też ma w sobie coś z aktorstwa. Sceną jest sala wykładowa, oklaskami piątki w indeksach studentów. No i ten błysk w oku u słuchaczy, gdy udaje się ich „zarazić” pasją do czytania Monteskiusza czy Webera. W pracy akademickiej, tak jak w aktorstwie, najważniejsza jest pasja i autentyczność. Staram się robić wszystko, by słuchacze moich wykładów nie myśleli sobie jak ja kiedyś: „poprowadziłbym te zajęcia milion razy lepiej, a to co wygaduje ten facet, to zbrodnia na żywym organizmie uczelni”.

W 2014 roku nadano Panu stopień doktora habilitowanego w specjalności „komunikacja społeczna i public relations”. Wyraźnie skręcił Pan więc od badań nad literaturą i dziennikarstwem w stronę marketingu…

Pół życia przepracowałem jako dziennikarz, radiowiec, wydawca, redaktor naczelny, szef portalu internetowego. Zawsze funkcjonowałem w sferze mediów lokalnych. Kiedy zacząłem pracę na uczelni, bardzo interesowało mnie budowanie relacji szkoły wyższej z jej środowiskiem właśnie od strony marketingu, komunikacji, wymiany informacji. Dostrzegłem, że dobra komunikacja buduje kapitał społeczny – powoduje, że uczelnie nie tylko uczą, informują o tym, co ważne w nauce, ale też inicjują ciekawe działania społeczne, mobilizują aktywność obywatelską, kreują wartości i w konsekwencji zmieniają świat na lepszy. Mówi się, że piarowiec to ten, który zajmuje się reklamą i marketingiem. Dla mnie PR to sfera, która pozwala zbudować relacje, stworzyć wspólnotę wokół instytucji, która ten PR realizuje. Temu zagadnieniu była poświęcona moja rozprawa habilitacyjna. Wykazałem, że uczelnie to instytucje, które zaliczają się do filarów demokracji liberalnej. Opisałem, jak ważna we współczesnym świecie jest komunikacja społeczna oparta na dialogu, szacunku, otwartości, zaangażowaniu. Taka komunikacja buduje nowoczesne państwo i społeczeństwo, a jej brak zabija demokrację. Później w swoich badaniach skręciłem nieco w kierunku zarządzania jakością, a następnie zająłem się prawem, zwłaszcza konstytucyjnym. Pozornie to odległe od siebie dziedziny. Ale tylko pozornie, bo we wszystkich tych obszarach fundamentalną rolę odgrywa komunikacja i relacje międzyludzkie. Ani firma, ani państwo nie będą właściwie funkcjonowały bez efektywnego dialogu budującego wspólnotę. Świetnie widać to właśnie w prawie. Ostatnio zajmuje się trochę tzw. komunikacyjną koncepcją kary w prawie karnym. A zatem badam, czym jest kara wymierzana przez sąd, ale nie wyłącznie w odniesieniu do przestępcy, lecz przede wszystkim jako sygnał, komunikat dla społeczeństwa.

Ostatnio na sali sądowej bywa Pan także jako sędzia społeczny…

To prawda. I także w tej roli przydaje się moje doświadczenie naukowe. Sala sądowa jest znakomitym miejscem do prowadzenia badań nad komunikacją. Zagadnienie, które mnie niezwykle fascynuje to ocena wiarygodności zeznań świadków, a zatem de facto badanie sposobu i treści ich komunikacji z sądem. Wszedłem w te zagadnienia również dlatego, że w 2019 roku zostałem wybrany przez Radę Miasta Sosnowca ławnikiem Sądu Okręgowego w Katowicach i orzekam tam w wydziale karnym, rozpoznając najcięższe sprawy o zbrodnie. Bardzo poważnie podchodzę do tego obowiązku, bo współdecyduję o ludzkich losach. Moja wiedza na temat komunikacji znakomicie przydaje się do oceny dowodów w procesie karnym, w tym zwłaszcza tzw. dowodów osobowych, czyli zeznań. Ostatnio w jednej ze spraw o usiłowanie zabójstwa wydawaliśmy wyrok niemal wyłącznie w oparciu o zeznania, które trzeba było zweryfikować pod kątem ich prawdziwości. Świetne pole do działania dla eksperta od komunikacji! Praca ławnika daje mi też kapitalne doświadczenia praktyczne, którymi mogę się dzielić ze studentami. Nie ma lepszej szkoły zawodu dla wykładowcy prawa niż sala sądowa. A ławnik w Polsce jest równy w prawach i obowiązkach sędziemu zawodowemu. Mam więc o czym opowiadać studentom.

Jest Pan pomysłodawcą i przewodniczącym kapituły ogólnopolskiego konkursu o nagrodę „Złotej Temidy”, który organizuje Wyższa Szkoła Humanitas. Co jest największym wyzwaniem tego konkursu?

Nagroda, którą przyznajemy, ma na celu upowszechnianie wysokich standardów w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości. Nie chodzi tylko o to, aby nagradzać wybitnych prawników, ale też o to, by edukować opinię publiczną pod względem prawnym i pokazywać, dlaczego niezależne sądy, niezawiśli sędziowie i praworządność to wartości fundamentalne dla państwa i społeczeństwa. Wielu z nas nie zdaje sobie na co dzień sprawy, że jakość pracy sądu ma znaczenie dla przeciętnego Kowalskiego, bo ten Kowalski, który do dziś salę sądową zna tylko z paradokumentu o sędzi Annie Marii Wesołowskiej, jutro może sądzić się z sąsiadem o miedzę, albo walczyć o uniewinnienie, niesłusznie oskarżony przez kolegę z pracy. Nagrodę przyznajemy, aby z jednej strony wyróżnić laureatów, docenić ich służbę i wkład w rozwój nowoczesnego sądownictwa, ale z drugiej – by pokazać, jakie postawy, jakie wartości, jakie rozumienie służby sędziego, prokuratora czy adwokata są istotne dla szarego obywatela. Obywatel powinien mieć poczucie, że w sądzie zostanie potraktowany w sposób sprawiedliwy, bezstronny, uczciwy, rzetelny, bez nacisków z jakiejkolwiek strony. Po drugie: musi mieć wiedzę na temat tego, jak w tym sądzie się odnaleźć, jakie przysługują mu prawa, czego może oczekiwać od majestatu państwa, którego uosobieniem jest człowiek w todze z łańcuchem na szyi. Za mało uczymy w liceach o prawie i jego mechanizmach. Młodzież nie wie, co to jest pozew, niezawisłość sędziowska, prawo do obrony, oskarżenie publiczne itd. Konkurs o nagrodę „Złotej Temidy” to jedna z inicjatyw Wyższej Szkoły Humanitas, która ma budować świadomość prawną obywateli, przy okazji promując autorytety, dzięki którym państwo prawne nie jest pustym hasłem. Nagrodę w naszym konkursie przyznaje Kapituła, w której zasiadają m.in. prof. Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, dziekani wydziałów prawa z całej Polski, przedstawiciele Polskiej Akademii Nauk. Przewodniczenie takiemu gremium to dla mnie wielki honor.

I na koniec: został Pan laureatem tytułu „Osobowość roku 2020” w kategorii: działalność społeczna i charytatywna. Stworzył Pan pierwszą w Polsce poradnię prawa akademickiego. Co jest istotą działalności tej poradni?

Nasza Poradnia to jedyna taka placówka w Polsce. Pomagamy studentom i pracownikom naukowym z całego kraju w kwestiach łamania ich praw. Trafiają do nas różne sprawy: od dyskryminacji, przez łamanie przepisów stypendialnych, niesprawiedliwe potraktowanie na egzaminach, po mobbing czy przemoc na tle narodowościowym lub orientacji seksualnej. Doradzamy prawnie, piszemy pisma procesowe, edukujemy, interpretujemy przepisy. Pomagamy też psychologicznie i mediacyjnie. Jeśli ktoś ma problem ze stosowaniem przepisów prawa w szkolnictwie wyższym, zawsze może zwrócić się do nas o pomoc. Zapewniam: mamy w tym obszarze wiele sukcesów!

]]>
Na dworze Hochbergóww Pszczynie http://metropolitansilesia.pl/2021/07/20/na-dworze-hochbergow-w-pszczynie/ Tue, 20 Jul 2021 15:33:20 +0000 http://metropolitansilesia.pl/?p=3301

Na dworze Hochbergów
w Pszczynie

Agnieszka Twaróg-Kanus i Jacek Adamczyk
Agnieszka Twaróg-Kanus i Jacek Adamczyk

Fot. Marcin Cyran

Panie Dyrektorze. Otrzymał Pan podziękowanie dla zarządców i właścicieli zabytków za zachowanie dziedzictwa. Co stanowi największe wyzwanie  w konkursie „Zabytek Zadbany”?

Dla nas nie jest to wyzwanie dlatego, że dla Muzeum Zamkowego w Pszczynie dbanie o nasze obiekty, o zamek, Stajnie, Zameczek Myśliwski Promnice to jest coś, co dzieje się na co dzień. Jest to wpisane w nasze obowiązki, a poza tym większość pracowników, jak nie wszyscy pracuje tu z zamiłowania. Dbanie o nasz zamek na co dzień, to jest po prostu przyjemność.

Co Muzeum Zamkowe w Pszczynie może zaoferować turystom z całej Polski?

Muzeum Zamkowe w Pszczynie jest muzeum rezydencjonalnym. Należy do nielicznej grupy muzeów usytuowanych w obiektach należących ongiś do rodzin arystokratycznych. Pszczyński zamek miał to szczęście, że zarówno on sam jak i jego wyposażenie przetrwały w stanie praktycznie nienaruszonym. W czasie I wojny światowej znajdował się tu sztab główny wojsk niemieckich na front wschodni, mieszkał tu też cesarz Willhelm II. Tu podejmowano decyzje, które zmieniały oblicze Europy, a nawet Świata. W czasie II wojny światowej wojska niemieckie również tu rezydowały  w towarzystwie przedstawicieli właścicieli i przez to zamek znów nie ucierpiał. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku z Muzeum w Gliwicach otrzymaliśmy zestaw fotografii wykonanych tutaj około roku 1915 i okazało się, że większość wyposażenia widocznego na fotografiach zachowało się do dnia dzisiejszego. Po roku 1989 przystąpiliśmy do odtwarzania wnętrz i efektem tego są pomieszczenia, które wyglądają jakby ich właściciele przed chwilą je opuścili. Oferujemy również zwiedzanie piwnic, które przeszło pięćset lat temu były pierwszym piętrem zamku gotyckiego. Tam znajduje się Zbrojownia bardzo chętnie odwiedzana przez turystów. Proponujemy też inne atrakcje, jak na przykład galeria portretów dawnych właścicieli zamku i dóbr pszczyńskich. Zapraszamy do odwiedzenia tzw. Sali polskiej, czy wystawy miniatur. Posiadamy jedną z największych kolekcji miniatur od XVI do XX wieku. Mamy też na drugim piętrze wystawę różnych przedmiotów trafiających tu z całego świata. To przeróżne eksponaty jak np. szczęka mamuta, obrazy religijne, przedmioty pochodzące z Chin i Japonii, czy Bliskiego Wschodu. Możemy się również zapoznać ze sposobem spędzania czasu przez arystokrację, ich gry i zabawy. Możemy obejrzeć wystawę poświęconą prezentacji tzw. debiutantek na dworze brytyjskim. Na przełomie wieków XIX i XX młoda dama musiała zaprezentować się osobiście i fakt ten został uchwycony przez słynne studio Lafayette – nadwornego fotografa Królowej Wiktorii, który uwieczniał na kliszy wszystkie ważne postacie i wydarzenia. Wystawa ta jest owocem wieloletniej współpracy z Victoria and Albert Museum w Londynie. W naszych podziemiach znajdują się również sarkofagi tutejszej arystokracji. Po wyjściu  z zamku możemy udać się do Stajni Książęcych. To wielki kompleks, który dopiero co otwarliśmy. Można zapoznać się tu na powierzchni 3000 m2 z obyczajami myśliwskimi, które ze względu na olbrzymie tereny leśne otaczające Pszczynę były bardzo pielęgnowane. Możemy podziwiać powozy arystokracji. Zameczek Myśliwski Promnice można również zwiedzać, ale w ograniczonym zakresie, ponieważ cały czas prowadzone są prace konserwatorskie i remontowe.

Jak to jest, że Zameczek Myśliwski Promnice przez długi czas nie był częścią Waszego muzeum? Jak to wygląda z perspektywy innych, cennych obiektów?

Historia Muzeum Zamkowego jest dość skomplikowana. Dobra pszczyńskie były dawniej ogromne. Sięgały praktycznie granic dzisiejszych Katowic. Kiedy obejmowałem stanowisko dyrektora w 2001 roku majątek muzeum składał się z zamku z tarasami, dziedzińcem i Bramą Wybrańców. Jeszcze bardziej skomplikowana była sytuacja Zameczku Myśliwskiego Promnice. Przez te lata wraz z otaczającym go terenem był własnością różnych kopalń i spółek węglowych. Od dawna czyniliśmy starania, aby go przejąć i włączyć do Muzeum Zamkowego, bo to dawało gwarancję jego przetrwania. Obawialiśmy się, że kupi go jakiś prywatny właściciel i przez to straci on charakter muzealny i nie będzie dla zwiedzających dostępny. Bardzo długo to trwało, ale w końcu przejęliśmy obiekt. Zameczek był w opłakanym stanie i to był ostatni moment, aby go uratować. Obecnie trwają prace remontowe, aby przywrócić go do dawnej świetności. Zaplanowane przez nas i naszego zwierzchnika, jakim jest Marszałek Województwa, prace idą w dobrym kierunku. Zakończenie głównych prac planowane jest na 2023 rok.

Pana dziadek był pierwszym dyrektorem Muzeum Zamkowego po wojnie. Jak ta rodzinna tradycja wpływa na Pana pracę badacza i dyrektora?

Jest to pewien komfort, ale również wielkie wyzwanie i zobowiązanie. Mieszkaliśmy w oficynie, którą widać z okna (notabene też powinniśmy ją przejąć). Z zapartym tchem słuchałem opowieści dziadka. Przed wojną był kustoszem Belwederu, zjeździł całą Europę. Był uczniem J. Mehoffera, studiował u O. Boznańskiej, znał Wyczółkowskiego, przyjaźnił się z K. Laszczką i wieloma innymi ówczesnymi artystami. Mam wiele pamiątek z tego okresu.. Byłem częstym gościem na zamku, znałem tu każdy kąt. Siłą rzeczy zamek stał się moim drugim domem, częścią mojego życia. Skończyłem historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wcześniej jeszcze zdobyłem uprawnienia przewodnika. Zatrudniłem się tu i przeszedłem wszystkie stopnie kariery, aż w końcu zostałem kustoszem. Na prośbę i za namową pracowników wystartowałem w konkursie na stanowisko dyrektora muzeum, wygrałem go i tak już dwadzieścia jeden lat nim jestem. Od początku wspiera mnie moja załoga i z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jesteśmy jedną, wielką rodziną. Każdy z nas jest dumny z faktu, że tu pracuje. Jest to nie tylko wielka odpowiedzialność, ale satysfakcja i radość robienia tego, co wypełniło całe moje życie. Jestem dumny, że z moim zespołem z wielkim zapałem i radością robimy fajne, dobre rzeczy, że to wszystko się udaje, że przemy do przodu. Cały czas walczyłem i walczę  o powiększenie majątku muzeum. Doprowadziliśmy do przejęcia Stajni, Promnic i mam nadzieję, że oficynę też wkrótce przejmiemy. To wszystko wielkie wyzwania, ale jednocześnie niewyobrażalna radość i satysfakcja.

Co muzeum oferuje młodym ludziom, którzy tu przychodzą? Jak uatrakcyjniacie im obcowanie z historią?

Mamy wiele do zaoferowania. Szczególnie poprzez wystawy czasowe, których tematyka jest bardzo bogata. Po przejęciu Stajni te możliwości bardzo się rozszerzyły. Dzieci i młodzież przede wszystkim interesuje Zbrojownia. Co wcale mnie nie dziwi. Ciekawi przede wszystkim chłopców, ale dziewczęta nie pozostają w tyle. Wrócę jeszcze do tego, że jako muzeum rezydencjonalne jesteśmy wyjątkowi. Wchodząc do danego pomieszczenia widzimy je, wraz z wyposażeniem takimi, jakie były dawniej. Każdy, najmniejszy przedmiot był tu sto lat temu i ma swoją historię. Tradycyjne muzea pokazują eksponaty często o wiele cenniejsze niż nasze, ale są one, niejako „wyrwane” ze swojego pierwotnego otoczenia. Nasze są wyjątkowe, ponieważ były tu od dawna, są
„u siebie”.

Wyjątkowo cenną, w tej materii, działalność prowadzi Pani Małgorzata Wójcik, która pracuje z dziećmi i młodzieżą, organizując ciekawe spotkania z przeszłymi czasami. Robi to w sposób bardzo interesujący i pobudzający wyobraźnię. Dziewczynki mają niepowtarzalną okazję przeżyć prezentację dam na balu, przywitanie gości: w odpowiedni sposób trzymając suknię wchodzą po schodach itd. Dzieci to uwielbiają.

Ważna jest też dla nas działalność koncertowa. Adresowana jest głównie dla osób starszych, ale o dziwo na te koncerty przychodzą dzieci i młodzież. Mamy dedykowane dla młodych ludzi spotkania z muzykami – głównie Filharmonii Śląskiej, którzy nie tylko koncertują, ale opowiadają o swojej pracy, o używanych instrumentach, jak wygląda przygotowanie do koncertu. To spotkania bardzo edukacyjne i wprowadzające odbiorców w odpowiedni nastrój miejsca.

mMaciej Kluss, dyrektor Muzeum Zamkowego w Pszczynie (3)

Małgorzata Wójcik, Dział Edukacji: Działalność edukacyjna Muzeum Zamkowego w Pszczynie to współpraca ze środowiskiem lokalnym poprzez żywe spotkania z historią dworu Hochbergów. W myśl idei „trzeciego miejsca”, która zakłada trzy sfery ludzkiej aktywności: dom, pracę i przestrzeń, w której skupia się życie towarzyskie, wierzymy, że zamek w Pszczynie to właśnie „trzecie” miejsce na poszerzenie zainteresowań i zaspokojenie interdyscyplinarnych potrzeb.
Muzeum Zamkowe to miejsce spotkania z nami – edukatorami. Staramy się wyprzedzać oczekiwania profilując odbiór różnorodnego odbiorcy: dzieci, młodzieży, uczniów, młodych rodziców z dziećmi, osób dorosłych poprzez wykorzystanie różnorodnych metod aktywizujących. Wychodzimy naprzeciw każdemu, nasze działania edukacyjne skierowane ku inkluzji umożliwiają osobom ze szczególnymi potrzebami odkrycie muzeum poprzez doświadczenie zamkowej przygody.
Nasze przepiękne wnętrza zachęcają do odwiedzin, są otwarte dla wszystkich, którzy chcą doświadczyć roli obserwatora, badacza, pisarza, eksperymentatora – naszą rolą jest przeprowadzenie młodych ludzi przez ten proces wzbudzając różnorodne emocje. Czekamy na wszystkich w Muzeum Zamkowym – przestrzeni nie tylko różnorodnych inicjatyw kulturalnych.

Panie dyrektorze. Czy róża księżnej Daisy kwitnie cały rok?
W 1911 r. znany niemiecki hodowca róż z Trewiru, Peter Lambert, złożył hołd urodzie księżnej Daisy von Pless, nadając jej imię białej róży o bladoróżowym środku. Księżna Daisy von Pless miała wtedy 38 lat. Sadzonki róży księżnej Daisy zostały sprowadzone do Pszczyny jesienią 2007 r. i posadzone w rogu po stronie południowej zamku, tuż przy wejściu do Muzeum Zamkowego. Kwitnie co rok. Poza tym w moim gabinecie cały czas stoją brązowe „Róże księżnej Daisy” – to najwyższe wyróżnienie, które nasza kapituła przyznaje osobom najbardziej zasłużonym dla naszego muzeum. Przyznaliśmy dotychczas dziewięć statuetek, zaprojektowanych przez wybitnego artystę bielskiego Bronisława Krzysztofa. Jest to nasze podziękowanie za przyjaźń, życzliwość i pomoc dla naszego muzeum.

Wiele muzeów łączy tradycyjne zwiedzanie z osiągnięciami techniki. Multimedia, wirtualne zwiedzanie, filmiki. Jak Państwo wpisaliście się we współczesne technologie?

Jako pierwsi w Polsce już w 2001 roku pokazaliśmy wirtualne zwiedzanie po naszym muzeum. Stało się ono dość głośne w Polsce i pamiętam jak jeden z muzealników warszawskich twierdził, że nie jest to dobry pomysł, bo spowoduje, iż ludzie przestaną chodzić do muzeów, a jedynie będą oglądać w Internecie. Zaobserwowaliśmy odwrotną tendencję – zwiększone zainteresowanie,
a przede wszystkim wzrost ilości odwiedzających Muzeum Zamkowe. Obecnie odnotowujemy co roku około pół miliona wejść na naszą stronę internetową i około trzystu tysięcy odwiedzających muzeum. Oczywiście wyłączając czas pandemii. Dla nas media społecznościowe są bardzo ważne. Jesteśmy obecni w większości z nich. Czas pandemii też zmienił wiele.
Publikujemy wiele ciekawych filmików, podcastów, artykułów dotyczących problematyki historii rodów, historii muzeum. Są artykuły, filmiki o naszych wnętrzach, strojach, o tym jak dbano w tamtych czasach o higienę. Ważną część stanowią materiały o podróżach księcia Ludwika Anhalta. Ludwik uwielbiał bawić się, ale jego wielką pasją były podróże. Podróżował po całej Europie pisząc przy tym pamiętniki. Jeden z naszych pracowników przetłumaczył większą część pamiętników Księcia, a jest ich ponad 30 tomów. Praca nad nimi była karkołomna: wpierw trzeba było przetłumaczyć je z języka niemieckiego na niemiecki współczesny, a potem dopiero na język polski. Mamy w planach wydanie tych pamiętników.

Taka ciekawostka: właśnie dzisiaj pracownicy muzeum pojechali na Baranią Górę, aby odtworzyć z oryginalnym komentarzem Ludwika wejście na szczyt. To jest też kolejna odpowiedź na to, jak młodzież zachęcamy do poznawania naszej historii. Nikt księcia nie wniósł w lektyce na górę. Trudne wejście pokonał sam o własnych siłach i to właśnie odtwarzamy. Często tworzymy różne wystawy, które mają potem odzwierciedlenie w sieci. Rozpoczęliśmy też ciekawy cykl: „Przez stół do historii”- na premierę przyjechali kucharze z Wilanowa, którzy zaprezentowali dawne potrawy, w ich tradycyjnym sposobie przygotowania, oczywiście smakowo jednak dostosowane do współczesnego gustu. Uwierzcie Państwo w oryginale są one często nie do zjedzenia!
W tych warsztatach wzięli udział uczniowie lokalnych szkół gastronomicznych. Jestem dumny z naszej działalności, gdyż cały czas, na każdym kroku spotykam się z aprobatą i uznaniem tego co robimy jako zespół. Najwspanialsze jest to, że mogę moim Pracownikom powiedzieć: to co robimy, robimy dobrze. Dobrze pracujecie i jestem z Was dumny!

]]>