– rozmowa z Januszem Michałkiem,
Prezesem Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej
Rozmawiał: Daniel Kleszcz | Zdjęcia: Maja Maciejko
System działania specjalnych stref ekonomicznych całkowicie się zmienił, według zasady „Polska strefą inwestycji”. Co to oznacza w praktyce?
W Polsce już od 22 lat funkcjonują specjalne strefy ekonomiczne (sse). W związku z tym przyszła refleksja, że trzeba się zastanowić, podsumować z czym strefy mają najwięcej problemów i wyciągnąć wnioski pozwalające na rozwój stref i gospodarki przez następne lata. Obecna ustawa kończyła działalność sse w 2026 roku. Rząd musiał podjąć decyzję czy idziemy tym samym modelem, czy wygaszamy strefy, czy może przedłużamy ich działania w dotychczasowej formie. Podjęcie inwestycji to proces złożony: przygotowanie, uzyskanie decyzji o wsparciu i budowa fabryki i realnie rozpoczęcie się działalności po 2-3 latach, więc obecnie byłoby już tylko 5-6 lat na uzyskanie wsparcia przez nowego inwestora. Następnym problemem był ograniczony teren gdzie mogła powstać nowa inwestycja. Był co prawda mechanizm pozwalający na poszerzenie obszaru sse o nowe tereny, ale był to mechanizm długotrwały (do 2 lat), często więc traciliśmy inwestora na rzecz Czech, Węgier, czy Słowacji. Dlatego też zmiana prawa jest rewelacyjna i rewolucyjna zarazem – nasza Strefa to już nie tylko 2300 hektarów, ale od wejścia nowej ustawy to całe województwo śląskie i częściowo opolskie, bez względu na to czy teren jest prywatny, samorządowy czy należy do agencji rolnych. Każde miejsce jest potencjalnym miejscem do inwestowania, rzecz jasna z założeniem spełniania norm ilościowych, jakościowych, planu prawa miejscowego. Te zmiany sprawiły, że także my jako Zarząd Katowickiej SSE musieliśmy się zmienić, dokonać modyfikacji strategii, stać się również kreatorem zadań miękkich, które co prawda więcej kosztują i nie dają bezpośrednich przychodów, ale pomagają regionowi się rozwijać. W sprawie terenów współpracujemy nie tylko z samorządami, ale też ze spółkami skarbu państwa, co daje dobre efekty. Mamy zapytania także od inwestorów globalnych, np. z Japonii czy USA, zainteresowanych terenami wielkości 300-400 hektarów. A każdy taki inwestor to nie tylko prestiż, ale magnes przyciągający kilkuset kooperantów i kilkanaście innych firm.
Prezesi i Zarządy Stref tym samym stały się mniej zarządcami, a bardziej menedżerami?
To prawda, można powiedzieć, że obecnie same Strefy powinny zabiegać o współpracę z inwestorami i samorządami, nie występują już w roli monopolisty. Poza tym w ocenie działania Stref premiowane są właśnie: udział w rozwoju nauki, współpraca z klastrami, wyższe wynagrodzenia dla pracowników fabryk i zakładów stworzonych przez inwestorów. Pilnie obserwujemy rynek i jego potrzeby. To daje efekty, przykładowo w 2018 roku przyciągnęliśmy aż 51 nowych inwestycji i prawie powtórzyliśmy rekordowe wyniki naszej strefy z 2017 r. W ten sposób znów jesteśmy liderem sse w Polsce pod względem liczby inwestycji i tworzonych dzięki nim miejsc pracy w Regionie. Początek roku 2019 jest jeszcze bardziej optymistyczny. Poza tym choć przybywa wyzwań i obowiązków nie rozbudowujemy administracji, lecz opieramy się o współpracę z samorządami, izbami gospodarczymi i przemysłowymi. Formuła sse jest też idealna z punkty widzenia interesu państwa, wszak inwestor może odzyskać pieniądze poniesione na inwestycje dopiero kiedy produkuje, zatrudnia ludzi, płaci podatki – nie ma więc tutaj ryzyka jak w przypadku dotacji na coś co dopiero ma powstać i może się udać ale nie musi.
Na czym opiera się specyfika Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej?
W Polsce działa 14 Specjalnych Stref Ekonomicznych. Możemy pochwalić się, że prestiżowy „Financial Times” już trzykrotnie wskazał naszą Strefę jako najlepszą w Europie. I to nie tylko za samą działalność w zakresie przyciągania inwestycji, ale też za szkolnictwo branżowe i dualne, wspieranie systemowych zmian edukacji i rozwoju sektora małych i średnich przedsiębiorstw z kapitałem polskim. Nasza Strefa usytuowana jest dość szczególnie: autostrady A1 i A4, bardzo bliska lokalizacja lotniska w Pyrzowicach, bliskość Wrocławia i Krakowa, dobre tereny przygotowane pod względem technicznej infrastruktury, uzbrojone w sieci wodno-kanalizacyjne, elektroenergetyczne, dobre warunki do mieszkania i dojazdu. Do tego 140 tysięcy młodych ludzi studiujących w naszym regionie, to wszystko czyni nas atrakcyjnym jako miejsce do inwestowania. Jestem więc bardzo optymistycznie nastawiony do przyszłości, bo wiem też ile obecnie mamy zapytań o możliwość stworzenie nowych inwestycji.
Rozwińmy temat wsparcia edukacji…
Oprócz sfery biznesu mocno wchodzimy w promocję regionu, zainteresowania nim potencjalnych przyszłych partnerów. Bolączką przedsiębiorców jest brak wykształconych rąk do pracy dlatego tak aktywnie działamy w zakresie szkolnictwa dualnego, wspólnie z Oplem otwieramy klasy branżowe w Tychach, tworzymy dwa programy przygotowania podstaw programowych dla nowych zawodów w górnictwie i hutnictwie. Chcemy kreować dodatkowe zadania które sprawią, że młody człowiek będzie chciał po zakończeniu edukacji zostać w naszym regionie. To bardzo ważne, gdyż pamiętajmy, że co najmniej 5 miast naszego województwa może, według prognoz demograficznych, przez najbliższe dekady wyludnić się kilkadziesiąt procent mieszkańców, i trzeba ten trend zahamować. Stworzyliśmy też Klub Innowatora, gdzie młodzi ludzie mogą spotkać się z mentorem, poznać dobre praktyki biznesu. To zaprocentuje, może nie za rok, ale za kilka lat na pewno. Chcemy też realizować, w ramach „Programu dla Śląska”, projekty tworzenia mieszkań dla pracowników, tak aby inwestorzy współfinansowali mieszkania „zakładowe” które zwiążą pracownika z firmą a po kilkunastu latach staną się własnością pracownika. Naszą ambicją nie jest tylko to, by ludzie młodzi zostawali na Śląsku, ale też by nasz region przyciągał ludzi w innych regionów, ściany wschodniej, Warmii i Mazur, czy też Polaków z Kartą Polaka z Ukrainy, Białorusi czy Kazachstanu.
Rozumiem, że działania te mają też przyczynić się do odbudowy szkolnictwa branżowego?
Większość techników, szkół zawodowych czy warsztatów po prostu niestety już nie istnieje, i rzeczywiście wspólnie z różnymi podmiotami chcemy odbudowywać szkolnictwo branżowe. Także uświadamiać rodziców, że nie każde dziecko ma potrzeby by mieć wyższe wykształcenie, i może warto zastanowić się nad kierunkami wykształcenia średniego technicznego, na które naprawdę jest zapotrzebowanie na rynku. Potrafimy zdiagnozować oczekiwania i potrzeby inwestorów i po prostu przygotować wykształconych odpowiednio młodych ludzi do pracy w konkretnej branży z określoną specyfiką. Rzecz jasna współpracujemy też w uczelniami wyższymi, jak choćby z Politechniką Śląską, wspieramy rozwój kierunków inżynierskich, powstało np. Śląskie Centrum Kompetencji Przemysłu 4.0, czy Polsko-Niemieckie Centrum Hybrydowych Konstrukcji Lekkich.
Kierunek zmian w Strefie jest więc pozytywny…
Widzimy dobre owoce naszej pracy, ponad 350 podmiotów działających w Katowickiej Strefie, które zainwestowały już prawie 34 mld zł i utworzyły ponad 75 tys. miejsc pracy. Przy tym pamiętajmy, że miejsce pracy w Strefie zwykle generuje od dwóch do kilku miejsc pracy poza Strefą, więc łącznie daje to kilkaset tysięcy ludzi zatrudnionych w naszym Regionie. Strefa zmienia się też w zakresie reinwestycji – przedsiębiorcom podoba się w Polsce i nie transferują dochodów na zyski, ale inwestują w kolejne przedsięwzięcia (średnio na klienta Strefy przypadają 2 lub 3 zezwolenia). W naszej Strefie są też realizowane inwestycje w wysokie technologie. Do tego każda podstrefa KSSE, a mamy ich cztery, w ramach swej specyfiki i autonomii dostarcza nam wiele cennych wniosków i doświadczeń. W Polsce rodzi się pewna pozytywna konkurencja między Strefami. Ze względu na położenie i opisane wcześniej inne aspekty mamy tę dobrą sytuację, że przyciągamy też dużych klientów, dzięki czemu Katowicka Strefa jest mocna finansowo, co pozwala nam wygospodarować te dodatkowe miliony na projekty rozwojowe m.in. z zakresu szkolnictwa.
literatura
– rozmowa z Mikołajem Marcelą,
pisarzem, nauczycielem akademickim
uroda
– rozmowa z Martyną Marią Mosiołek, mistrzynią fryzjerstwa
Podróże
Wielobarwna kraina różnorodności